Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
9.3 Wiara jako źródło modlitwy
Takie słowa Zbawiciela, jak Módlcie się, abyście nie weszli w pokusę (Mt26,41), Miejcie wiarę w Boga (Mk11,22), Jednego potrzeba. Maria najlepszą cząstkę obrała, która od niej odjęta nie będzie (Łk10,42), Już nie będę was zwał sługami, (…), ale was nazwałem przyjaciółmi (J15,15) i szczególnie te najczcigodniejsze, które wypowiedział w Ogrodzie Oliwnym lub na krzyżu, jak Nie moja wola, ale twoja niech się stanie wszystkie one winny być na zawsze obecne w pamięci wiernych, aby umysł wciąż do nich się zwracał i z nich czerpał światło i siłę do modlitwy.
Podobnie i niektóre słowa z otoczenia Chrystusa do Niego wypowiedziane tak bardzo się nadają, aby służyć naszej modlitwie za punkt wyjścia; takie np. odezwanie się apostołów, jak Panie, naucz nas modlić się (Łk11,1), w odpowiedzi na co Zbawiciel nauczył ich Modlitwy Pańskiej, lub też Panie, wzmocnij w nas wiarę (Łk17,5), albo też choćby te słowa św. Tomasza apostoła: Pan mój i Bóg mój (J20,28), lub też św. Piotra: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego (J6,69), albo wreszcie ten gorący krzyk duszy tegoż św. Piotra: Panie, Ty wiesz, że Cię miłuję (J21,15) i tyle innych. Wszystkie one mają w sobie tę dziwną jakąś własność, że podług wyrażenia Matki Marceliny Darowskiej, tak łatwo rozwijają się w modlitwę.
Psałterz w stu pięćdziesięciu pieśniach – modlitwach, pochodzących w przeważnej części od króla – proroka Dawida, obejmuje całą skalę duszy ludzkiej i na wszystkie jej nastroje, na wszystkie jej porywy, pragnienia, zmagania się i bóle znajduje wyraz jasny, prosty, a tak przejmujący, jak żadne słowa ludzkie. […]
Toteż powrót do Psałterza, jako do tej książki do nabożeństwa, której się nigdy z rąk nie wypuszcza, jest dziś jedną z najpilniejszych potrzeb odrodzenia religijnego. Jego nie zastąpią nigdy zbiory modlitw największych świętych, nie mówiąc już o różnych książeczkach do nabożeństwa, układanych przez różne dusze pobożne, a mogących nieraz bardziej zrazić do modlitwy niż do niej zachęcić. […]
“Naśladowania” nie wolno stawiać przed Ewangeliami. Ważniejszym dla nas od modlitw przez nich ułożonych – między nimi są cudowne, że wymienimy tylko hymny eucharystyczne świętego Tomasza z Akwinu i jego modlitwy, modlitwy św. Katarzyny Sieneńskiej, św. Gertrudy, św. Bernarda i tylu, tylu innych – ważniejszym dla nas jest ich życie przeniknięte modlitwą. Dopiero na jego tle zrozumiemy modlitwy przez nich ułożone, ale jednocześnie przekonamy się, że są one odbiciem ich wiary i miłości, karmionej bezustannie życiem liturgicznym Kościoła i tym, co jest jego rdzeniem – Pismem Świętym.
Życie pełnią modlitwy, to podążanie ku Źródłu. Jest to odkrywanie nieustannie bijącego źródła wody żywej, jakim jest Jezus Chrystus. Dlatego potrzeba przejść przez te wszystkie warstwy, które w ciągu 2000-lat zostały nadbudowane na Jego słowach i na nowo odkryć pełnię Ewangelii, Pisma świętego i modlitwy Psalmami.
Istnieje w nas jakaś głęboka pokusa “spijania śmietanki z kawy”, zamiast wniknięcia w głębsze warstwy. Następstwem tego, jest zachłanne poszukiwanie modlitw, ułożonych przez kolejnych świętych i zasypywanie ich naszymi prośbami=żądaniami… Modlitwa “Ojcze nasz” jakby schodzi na dalszy plan, podobnie słowa Psalmów, którymi sam Jezus modlił się w godzinie konania i Pozdrowienie Anielskie.
Tak łatwo jest potraktować modlitwę jako przepis z książki kucharskiej, bez tej choćby odrobiny pragnienia odkrycia nowego (czyli starego) przepisu na modlitwę. Modlitwy ułożone przez świętych stają się puste w naszych ustach, o ile nie staramy się podążać ich drogą życia i modlitwy. Ponieważ ich modlitwy wynikały z modlitwy Psalmami i życia Pismem świętym.
Wypłynięcie na głębię modlitwy, wymaga prawdziwego wniknięcia w żywoty świętych i odkrycia bogactwa warstw duchowych, które w pierwszej chwili zasłania “spijana przez leniwych śmietanka”. Być nienasyconym w podążaniu śladami świętych ku Źródłu, ku Chrystusowi, to szlachetne nienasycenie!