PM 14.1 Wiara bez zjawisk nadzwyczajnych?

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
14.1 Szczególne łaski na drodze kontemplacji

Pomimo poważnych niebezpieczeństw ulegania w tej dziedzinie ułudom, nie
należy bynajmniej żywić szczególnych uprzedzeń do całej dziedziny zjawisk tego rodzaju i odrzucać je wszystkie w czambuł, traktując jako objawy chorobliwej, anormalnej psychiki. Bóg wyraźnie zapowiedział już w Starym Testamencie, że będzie się w ten sposób udzielał duszom przez siebie wybranym, a Nowy Testament świadczy, że w początkach Kościoła tego rodzaju łaski były i bardzo intensywne i bardzo częste. […]

Zdawałoby się, że przede wszystkim należałoby ustalić znaki, po których można by z pewną dozą prawdopodobieństwa poznać, czy dane objawy nadzwyczajne pochodzą od Boga, czy też od diabła, czy wreszcie z urojenia nie opanowanej lub chorobliwej wyobraźni. Po ustaleniu tych znaków można by dopiero przystąpić do zastanowienia się nad tym, jak się zachowywać wobec każdej z tych kategorii. Jasnym się bowiem wydaje, że zachowanie to winno być różne: łaski Boże należy przyjmować z radością i wychodzić na ich spotkanie, pokusy diabelskie ze wstrętem odrzucać, a z ułud wyobraźni się leczyć. […]

Postawą tą winno być zupełne nieprzywiązywanie się do tego rodzaju zjawisk nadzwyczajnych życia duchowego, nieprzejmowanie się nimi i nie przypisywanie im większego znaczenia niż mieć mogą. Kto taką postawę zajmie, temu i te, które są złego pochodzenia, nie zaszkodzą, zaś przeciwnie, kto się będzie nimi bawił i przejmował, temu i najlepsze, pochodzenia Boskiego, zaszkodzą i od Boga odgrodzą. Dusza, która podobnych rzeczy doświadcza, winna żyć pełnią wiary i z niej czerpać to przekonanie, że dary i łaski przeznaczone dla wszystkich wiernych i złożone w skarbcu Kościoła dla uświęcenia dusz, przede wszystkim sakramenty święte z Eucharystią na czele, więcej jej dają niż te nadzwyczajne komunikacje, którymi nieraz Bóg ją nawiedza. Jeśli one są naprawdę Boskiego pochodzenia, to jedno tylko mają na celu, aby ją bardziej zjednoczyć z Chrystusem i Jego Kościołem i uczynić bardziej podatną na łaski spływające do niej z jego skarbca.

Istnieje pokusa aby zachwycić się tym co ulotne i złudne, bo skoro inni w około coś odczuwają to i ja powinienem.

Istnieje pokusa aby zamknąć się na to co pochodzi od Boga i trwać w swoich przyzwyczajeniach, bo tak jest “bezpiecznie”. Nie podejmuję kolejnego kroku na drodze duchowego rozwoju i ograniczam działanie Miłosierdzia Bożego w moim życiu.

A gdyby zjawisk nadzwyczajnych w naszym życiu nie było, jedynie Krzyż Chrystusa na ścianie. Czy nasza wiara byłaby mniejsza i mniej pełna?

W kogo wierzysz człowieku? Czy wierzysz w Chrystusa czy też zatrzymałeś się na wierze w to co do niego prowadzi?