Na zakończenie narodowego dramatu Polska w Korei, uwag kilka. Najczęściej mówi się o reprezentacji – drużynie narodowej – PATAŁACHY. Dziennikarze, którzy kilka miesięcy temu pisali o najlepszym ich zdaniem zespole Europy – Polsce, teraz piszą używając takich słów jak: klęska, pogrom, patałachy. Słaby poziom dziennikarstwa uniemożliwił im realną analizę, po zakończonych eliminacjach. Zamiast ocenić reprezentację jako europejskiego średniaka, stworzono giganta na glinianych nogach. Teraz dziennikarze mają pretensje do piłkarzy, że nie spełnili ich pismackich marzeń! Mają pretensje o reklamę piłkarzy, a przecież to dziennikarze, politycy i różne firmy chciały się wypromować na nazwiskach piłkarskich. Piłkarzy tak naprawdę promuje tylko stadion. Cóż, Kapuściński jest niczym Małysz w skokach — niedościgły i osamotniony.
Oczywiście każdy ma prawo do krytyki, ale patałachami jesteśmy także: ponieważ nie mamy autostrad, nie umiemy wynegocjować korzystnych warunków wejścia do UE, nie potrafimy stworzyć podstaw zdrowej i silnej gospodarki, nie umiemy stworzyć zaplecza dla młodych sportowców (identycznie jest w kulturze). Jednak za patałachów uważamy tylko piłkarzy reprezentacji, zapominając, że ostatnie prawdziwe sukcesy, polska piłka odnosiła dawno temu. Ot choćby klubowe sukcesy w pucharach odnosił Widzew za czasów Bońka i Smolarka — wieki temu! W dzisiejszym sporcie zawodowym, bardzo trudno jest odnieść sukces na wielkiej imprezie po 16 latach nieobecności, zapominamy, że USA od AD1994 a Korea od AD 1986, grają nieprzerwanie na Mundialu, natomiast Portugalczycy sa postrachem ME.
Nie boję się o piłkarzy, oni są i odchodzą, będą inni. Boję się o społeczeństwo polskie, które swoje małości, brak etyki, cwaniactwo i niechęć do uczciwej pracy, chce ukryć za sukcesami sportowymi Małysza i piłkarzy.
A ja się pytam, dlaczego nasi piłkarze mają mieć inny styl niż polski styl Leppera i całej klasy politycznej???