Niezbadane i nieograniczone jest Miłosierdzie Boże. Jest ono dostępne dla każdego człowieka.
Widząc wczoraj wiwatujący, radosny tłum żegnający Ojca Świętego Jana Pawła II odjeżdżającego z Kalwarii Zebrzydowskiej przypomniały mi się słowa Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Kiedy Papieża żegnano na Lotnisku w Balicach odczułem wielką radość, wynikającą z głębokiego przekonania, że w tej chwili ludzie patrząc na serdecznego i pokornego Kwaśniewskiego nie krzyczą już Ukrzyżuj Go (tego komucha). Umieć wybaczyć, okazać Miłosierdzie i uszanować człowieka, który ma odmienne poglądy, lecz pomimo tych poglądów okazuje serce i szacunek Papieżowi.
Ostatnie chwile papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny będą mi się odtąd kojarzyły z zaproszeniem przez Prymasa do Konsekracji Świątyni Opatrzności Bożej, płaczącą panią Prezydentową i żołnierzem, który dotknął ręki Ojca Świętego wchodzącego po schodach do samolotu tak aby to dotknięcie dodało Papieżowi sił na dalszą drogę.
Niesamowity to czas, przypominania przez Papieża siły modlitwy “Módlcie się za mnie za życia i po śmierci”.
Kiedy tak na gorąco myślę co mogłoby Ojcu Świętemu sprawić największą radość, odnoszę wewnętrzne przekonanie, że byłaby to pielgrzymka do Rosji i możliwość stanięcia na Placu Czerwonym, tak aby z tego miejsca mógł podziękować Bogu za orędzie Fatimskie, które prowadzi go przez cały Pontyfikat.
Do modlitwy!