Czym się Panu odpłacę

Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana

Czym się Panu odpłacę
za wszystko, co mi wyświadczył?
Podniosę kielich zbawienia
i wezwę imienia Pana.

Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana

Cenna jest w oczach Pana
śmierć Jego świętych.
Jam sługa Twój, syn Twej służebnicy.
Ty rozerwałeś moje kajdany.

Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana

Tobie złożę ofiarę pochwalną
i wezwę imienia Pana.
Wypełnię me śluby dla Pana
przed całym Jego ludem.

Kielich zbawienia wzniosę w imię Pana
(Ps 116b,12-13.15-18)

Sukces

Dajcie mi jakiekolwiek dane, a tak je przedstawię, że będziemy mówić o sukcesie.

Statystyka polityczna nie ma nic wspólnego, ze statyką matematyczną ani ekonomiczną.

Plenum i Komitet

Dawne Plenum i obecny Komitet Polityczny mają jedną wspólną cechę, nic nowego nie wnoszą. To znaczy wszystkie sygnały wysyłane do opinii publicznej Dawnego Plenum i obecnego Komitetu Politycznego, są całkowicie przeciwstawne decyzjom podjętym przez te gremia.

Pamiętam jak dawniej obserwując obrady Plenum, obserwowało się w wiadomościach kto się rozchorował, ponieważ było to bardziej miarodajnym wyznacznikiem nowego kursu, niż komunikaty po Plenum.

Dzisiaj jest tak samo, więcej można wysnuć ze spotkania dwóch osób na Jasnej Górze niż z wielkiego komunikatu po Komitecie Politycznym.

Co by nie mówić, polityka to zajęcie dla ludzi inteligentnych czyli wykształciuchów.

Kurs pomałżeński

W ostatnim czasie stwierdziłem, że coraz częściej katolicy przychodzą do kościoła na kursy pomałżeńskie. Najpierw przez 5lat mieszka się razem prawie tak, jak dobre małżeństwo, a potem uczęszcza na kurs.

Wierni często narzekają na formułę kursów przed(po-)małżeńskich, bo cóż nowego może powiedzieć im kapłan i świeccy. Kapłan jako spowiednik ma tą wątpliwą przyjemność, znania nazbyt wielu – jak się obawiam – szczegółów z życia małżeńskiego osób spowiadających się, jak i przychodzących do niego po radę jako opiekuna duchowego. Świeccy mają za sobą własne życie, przebyte kursy specjalistyczne i lata doradzania rodzinom.

I tak sobie wspominam znajomych, dla których szokiem była znajomość tajników życia małżeńskiego przez ojca benedyktyna Karola Meissnera a zarazem lekarza. Wspominam także słowa doradcy rodzinnego, który opowiedział o młodych, którzy na temat pożycia nie chcieli rozmawiać, bo to świńskie tematy, wstali i wyszli. Tak jakby znajomość rytmu i funkcjonowania własnego ciała była złem.

Nie trzeba być trędowatym, aby leczyć z trądu.

A na koniec taka smutna myśl, małżonkowie przypominają sobie kurs przedmałżeński i obecność na nim kapłana, gdy podejmują próbę uznania małżeństwa za nieważne. Tak, wtedy obecność kapłana i jego znajomość problemów małżeńskich nie stanowi już żadnej przeszkody, ani wymówki, byle pomógł uznać małżeństwo za nieważne i poprowadził do kolejnego ślubu kościelnego, bo są potem piękne zdjęcia.