Małe-żeństwo przed Małżeństwem?

Kilkanaście lat temu rozważano “Życie po życiu”, “światło w tunelu” było wyzwaniem dla wielu.
Obecnie wyzwaniem, a w zasadzie obowiązkiem życia staje się życie przed życiem na serio. Prymat nad Wiarą i Dekalogiem zyskuje w oczach współczesnego człowieka własne doświadczenie, tak jakby Dekalog mógł prowadzić na manowce!

Pewnikiem dla wielu jest konieczność wspólnego zamieszkiwania młodych przed przyjęciem Sakramentu Małżeństwa, niektórzy złośliwi mówią, że podejmując równocześnie współżycie młodzi chcą mieć okazję do Spowiedzi św. przed ślubem, bo inaczej nie mieliby się z czego spowiadać w swoim bezgrzesznym życiu.

Uważam, że wspólne mieszkanie przed ślubem jest obdzieraniem się ze skarbów zawierzenia w czyste serce ukochanej, i jestem szczęśliwy, że dane było mi pójść prostą drogą.

Szukając nazwy dla takiego wspólnego mieszkania przed ślubem, przychodzi mi tylko jedno małe-żeństwo od małe(marne)-koleżeństwo, bo to żadne wyzwanie mieszkać bez zobowiązań na całe życie, to tylko taplanie w płytkiej bardzo często tylko seksualnej wodzie przy brzegu. Natomiast wejście w Małżeństwo i budowanie relacji domowych dopiero po ślubie jest niczym wypłynięcie na bezkresny ocean.

I tak się zastanawiam, że w tym trendzie życie przed życiem, należałoby przed podjęciem decyzji o poczęciu potomka, wypożyczać od znajomych na parę nocy niemowlę aby zobaczyć czy obsługa jest łatwa, jak i przed śmiercią parę razy przećwiczyć umieranie…

Życie przed życiem obdziera nas z tego co piękne, dając tanią namiastkę małego-żeństwa i prawie miłości wiecznej.