Przyszłość – to nie moja sprawa?

Przyglądam się sporadycznie aktualnej dyskusji politycznej, nie mam czasu na głębsza analizę, czasem zerknę na sondaż o ile jest w nagłówku wiadomości i tyle.

Z drugiej strony słyszę jak wiele osób narzeka na przeszłość i teraźniejszość… co podsumowuje słowami na przyszłość nie mam wpływu, więc nie będę brał za nią wyborczej odpowiedzialności – nie pójdę głosować.

No i takie trzecie spostrzeżenie, mamy w Polsce dziennikarzy cudotwórców, najpierw jest program debata polityków, potem jest program debata dziennikarzy oceniających debatę polityków, i dziennikarze w swojej nieograniczonej mądrości podają jedyne możliwe rozwiązania. Są też takie kwiatki – z jednej gazety – jak ten: w Krynicy pan Modzelewski wystąpił jako ekspert podatkowy PIS… następnego dnia w tej samej gazecie jest oceniany program podatkowy PO i pan Modzelewski jest już przedstawiany jako niezależny ekspert podatkowy… dziennikarski obiektywizm, czy warsztatowa słabość (nieumiejętność powiązania nazwiska i osoby).

Choć nie mam wyborów, które by mi odpowiadały, to na pewno pójdę wybrać własną przyszłość, bo skoro mam do tego prawo i jak JP2 mówił, to prawo jest obowiązkiem sumienia, to z niego skorzystam.