Opłatkowani jesteśmy wokoło. Wchodzę w bramę, a tam Pani z naręczem opłatków. Przechodzę na drugą stronę a tam reklamowe-anioły z opłatkami… Dawniej – przy braku własnej wiary – wystarczyło życzyć drugiem dobrze i wyrazić to prostymi słowami. Obecnie trzeba koniecznie skorzystać z opłatka – tak jakby to był bilet wstępu do życzeń, a czasem do opłatka porwać kieliszek wina.
W Kościele pojawiają się coroczne ostrzeżenia przed osobami roznoszącymi opłatki po domach, z rzekomej rekomendacji parafii. Na szczęście parafie nie konkurują ze sobą kolorami i smakami opłatków 😉
Opłatkowani jesteśmy wokoło, tylko czy wiemy po co nam opłatek? Czy sam opłatek, bez przemieniającej prostoty naszego serca jest w stanie coś dodać? W pewnym sensie przemysł opłatkowy przeżywa rozkwit, ale czy wiara, nadzieja i miłość równie szybko rozkwitają, to prawdziwie trudne pytanie!
Boję się sytuacji w której ludzie będą się pytać “gdzie Twój opłatek?” zamiast “gdzie Twoja wiara i dobre uczynki?”
Dla mnie osobiście najpiękniejszym miejscem dla opłatka jest wigilijny stół w domu, przy rodzinnej modlitwie i kolędowym śpiewie.
Dzielmy się wiarą jak chlebem,
Dajmy świadectwo nadziei.
Bóg ofiarował nam siebie
I my mamy się Nim z ludźmi dzielić