Łaknienie prostoty

Wspaniałym dniem jest dzień Bożego Ciała. W tym dniu można na nowo odkryć istotę Eucharystii i związanej z nią siły. Tak Bóg dozwolił, że nasz Michał Dominik po raz pierwszy na Mszy św. był właśnie w Boże Ciało.
W kościele usłyszeliśmy piękną ewangeliczną Homilię i poczuliśmy się zaspokojeni w łaknieniu prostoty.

Szkoda, że z innych miejsc świętowania popłynął głos polityczny. Szkoda, że zamiast prostoty, której łaknie prosty lud, ciągle są misterne plany lepszego świata.

I tak sobie myślę, że Pan Jezus jest tak piękny, że nie potrzebuje nowego lepszego politycznego opakowania zastępczego.

Miliony w błoto

Właśnie przeczytałem artykuł dotyczący kosztów zmiany nazw 25 ulic w Gliwicach, optymistyczne wyliczenia mówią o milionie złotych, realne dodają co najmniej parę milionów kosztów przerzuconych na obywateli i firmy. Mam to “szczęście”, że moja ulica także jest w tym fascynującym wykazie. W odróżnieniu od normalnych zmian nazw ulic, tutaj nie ma darmowych zmian dowodu osobistego, prawa jazdy itp. Wymienić trzeba wszystkie dokumenty odpłatnie oczywiście, ponadto trzeba wysłać za potwierdzeniem xero dokumentów do banku, zmienić wszystkie umowy ubezpieczenia na życie, mienia itp. Od nowa podpisać umowy na dostawy prądu, gazu, telewizji kablowej, umowy telefonu stacjonarnego i komórkowego, umowę z dostawcą internetu… Jeżeli ktoś ma umowę kredytu hipotecznego to musi wszystko uaktualnić odpłatnie w rejestrze sądowym…

No lekko licząc w naszym domowym budżecie trzeba sobie 1000zł minimum doliczyć.

Zastanawiam się skąd te pieniądze wezmą nasi ubodzy sąsiedzi, którzy na co dzień nie mają za co żyć, ale kogo z rządzących to obchodzi.

Wybraliście nas – zda się krzyczeć elyta – to płaćcie i dziękujcie nam.

Niedziela

Piękny jest ten dzień, którym zostaliśmy obdarowani.
Piękny jest ten dzień modlitwy.
Piękny jest ten dzień.

Pełna chata

Od dzisiaj spędzamy dzień w trójkę z kotem, czyli Mama, Tata, Michał Dominik i Gioia. Drugi szpital jest już za nami

Jutro – słowność

Na własnej skórze przekonałem się w ostatnich dniach o nowej jakości w braniu odpowiedzialności za słowo. Otóż pojawiła się “Jutro – słowność” jakby polskie odwzorowanie hiszpańskiego “maniana”. I tak specjalista od którego oczekuje się profesjonalizmu, narzuca się nam z chęcią poinformowania o rozwoju wydarzeń w ściśle określonym czasie. Przyjmuję jego dobre maniery i profesjonalizm z radością. Oczywiście nadchodzi czas obiecanej przez specjalistę informacji, która jednak nie nadchodzi… Kiedy dla spokoju sumienia nawiązuję kontakt z owym specjalistą i proszę o wyjaśnienie przyczyn braku obiecanej informacji, słyszę w odpowiedzi “Jutro o wszystkim Pana poinformuję”.

“Jutro – słowność” iberyzacja polskich obyczajów.