Ciekawe, kiedy syn marnotrawny powrócił do domu i przeprosił ojca (nazwalibyśmy to dzisiaj dokonaniem pokuty za czyny) zapanowała w domu ojca radość (Ew. wg Łk 15,11-32). Natomiast kiedy dzisiaj mówi się, bliźniemu o radości pokuty to patrzy na mnie jak na człowieka, którzy jest niespełna rozumu lub co najmniej nie rozumie o co w chrześcijaństwie chodzi. A ja naprawdę wierzę, że pokuta jest RADOŚCIĄ. Radością z odnalezienia drogi, która gdzieś się uprzednio zagubiła, radością sakramentu pokuty i pojednania. 🙂