Człowiek zaradny…

Dzisiaj to ktoś, kto ma dużo i potrafi zdobyć jeszcze więcej bez skrupułów, bez etyki. Mówią o nim “jaki zaradny, potrafił z tej firmy wyciągnąć jeszcze sporo forsy“.

Dawniej był to ktoś, kto nie mając nic, potrafił się podzielić ostatnią kromką chleba. Wtedy mówiono o nim “popatrzcie oto zaradny człowiek, nawet swoją biedą dzieli się z innymi“.
Być człowiekiem zaradnym, z etyką, kręgosłupem, i wiarą…

Niemożliwe???
A może jednak warto spróbować, w końcu to nic nie kosztuje, co najwyżej obdaruje nas uśmiechniętym obliczem ubogiego. św.Franciszek z Asyżu tych wątpliwości nie miał modląc się… “Uczyń mnie Panie narzędziem twego pokoju… abym miłował gdzie panuje nienawiść… spraw abym nie szukał miłości własnej, ale miłował drugich, albowiem kto daje ten otrzymuje, kto nie szuka swego ten odnajduje… bo umierając rodzimy się do życia wiecznego.

Kolejny Wielki Sukces!!!

Dzisiaj zwykło się określać klapę, czy też zwykłe wydarzenie mianem Wielkiego Sukcesu. Rozwój tych zachowań podlega ciągłej ewolucji, zdążając do osiągnięcia jakiegoś nowego wymiaru “intelektualnego”. Myśli zawarte w tym tekście dotyczą przede wszystkim artystycznego procesu twórczego (sic!). Wydają mi się jednak ciągle aktualne niezależnie od czasu, miejsca i akcji.Jeszcze słyszę słowa zachwytu: chóru, który się nie rozsypał w Modlitwie i w Mazurze; orkiestry, która w kilku miejscach stanowiła zgrany zespół, a także dyrygenta, któremu czasami udawało się wyraziste pokazanie pierwszej miary. Zastanawiający jest dla mnie – jako wykonawcy tego koncertu – brak wyciągania wniosków z “Kolejnych Wielkich Sukcesów” naszych zespołów. To chyba zbieg okoliczności, że chór, orkiestra i zespoły kameralne IV wydziału reprezentują ten sam mizerny poziom. Prowadzący chór i orkiestrę starają się wybierać bezpieczny program, który można wykonać bez prób i dyrygenta. Mimo to czasem pojawia się kaskader. Ostatnio był nim dyrektor artystyczny Filharmonii, wierzący w przygotowanie chóru i orkiestry przez profesorów prowadzących “systematyczne” zajęcia (A.Dvorak – symfonia Z Nowego Świata, T.Szeligowski – Odys plączący). Prowadzący zajęcia (każdorazowo) mówią o lekceważącym stosunku studentów, nie wspominając o własnym braku zaangażowania.
Tak będzie dopóty, dopóki nie zacznie się budować tych zespołów od podstaw. Studia orkiestrowe winny stanowić podstawę kształcenia muzyków orkiestrowych, a nie tylko figurować w spisie przedmiotów. Na ich bazie należy prowadzić próby sekcyjne w celu uzyskania jednolitości brzmienia całej orkiestry. W ten sposób buduje się orkiestrę Liceum Muzycznego z Solnej. Wariacje na temat Purcella B.Brittena wykonane przez nią pokazały, jakie to daje efekty.

Jakie są jeszcze inne przyczyny tego stanu rzeczy? W dużym stopniu jest to bezkarność nieuczęszczających na zajęcia skrzypków jak i wokalistów, nieznajomość podstawowych oznaczeń muzycznych oraz nawyk patrzenia tylko w nuty. Dzisiaj “winny” jest Stanisław Moniuszko, ale co będzie, gdy Gabriel Faure (Requiem) jutro podzieli jego los? Może nowe władze naszej uczelni będą miały dość odwagi i siły, by zmienić istniejący stan rzeczy i niepisaną maksymę naszej uczelni: “Muzyk to człowiek, którego trzeba prosić, aby muzykował“.

Boss
dla “Sotto voce” AD 1993 nr 3

Noc długa

Poniedziałek upłynął bez większych niespodzianek. Chociaż po ostatniej nocce oczy zapadały się w oczodołowe czeluście i powiekowe otoczenie, może gdyby to była Mocca to byłoby inaczej.
Teraz sponsoruję telekomunikację…