Siedzę w pizzerii Capri, przy stoliku obok zaczyna rozbrzmiewać słynny duet “Libiamo, libiamo…” (Więc pijmy na chwałę miłości…) z opery “La Traviata” Giuseppe Verdiego, to znaczy dzwoni komórka. Po chwili Pani odebrawszy rozmowę, w odpowiedzi na pytanie głosu w słuchawce (można przypuszczać męża), tubalnym głosem mówi (bez świadomości, że to na cały lokal niesie)
właśnie wychodzę z Liceum, będę pod urzędem wkrótce
.
Kłamiąca nauczycielka, wzorzec “cnót” wszelkich.
I tak posiedziała z drugą nauczycielką kolejne 30 minut, obgadując jakiegoś księdza z Liceum
zagubiony on jest, w moim wieku, etc.
Swoimi tubalnymi głosami, skutecznie uniemożliwiły rozmowę moją i kolegi. Co więcej zmusiły nas, do natychmiastowego opuszczenia lokalu, po zakończeniu naszej konsumpcji…, ponieważ zaczęły opowiadać o zdradach i podbojach miłosnych bez omijania szczegółów, tym samym tubalnym tonem – ależ to było zniesmaczające.
PS
Znaki czasów? Ludzie rozmawiają o swoich intymnych sprawach, używając imion, nazwisk i tubalnego głosu: w restauracjach, pizzeriach i innych miejscach publicznych. Tak jakby chcieli się tym podzielić z wszystkimi osobami siedzący w takim miejscu… gdyby choć obsługa włączyła jakąś muzykę…