Nie jesteśmy pokoleniem

Moje własne doświadczenie mówi mi coś zupełnie innego: nie ma lepszego remedium na choroby demokracji jak Kościół katolicki, przy czym pod pojęciem “Kościół” kryje się nie tylko hierarchia, biskupi czy księża, ale Duch Święty i wspólnota wierzących. Badania CBOS-u potwierdzają, że ludzie zaangażowani religijnie prezentują postawy dla demokracji przynajmniej korzystne. A jeśli chodzi o sprawę poznańską czy o antysemityzm, to zadziwiające w Kościele nie jest wcale to, że zdarzają się w nim łotrostwa. Bo to jest wszędzie. Zadziwiające w Kościele jest to, że zdarzają się w nim święci – czyści jak łza, prawi moralnie, tacy, w których się można zapatrzyć. Nie zamykając oczu na to, co złe, skłonna jestem twierdzić, że zło to niekonsekwencja, margines. Rzadko jestem dumna z poczynań Episkopatu, ale z drugiej strony rzadko jestem też zażenowana. Mówienie o Polsce jako o państwie wyznaniowym to bzdura. Co prawda było kilka niezbyt szczęśliwych wypowiedzi i zachowań członków Episkopatu, ale to nie jest zagrożenie dla demokracji.

Nie jesteśmy pokoleniem
w miesięczniku Znak nr 565 (VI 2002)

PM 6.3 Wytrwałość na modlitwie

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
6.3 Warunki skutecznej modlitwy

Św. Dominik, gdy upatrzył sobie jakąś duszę, którą chciał do zakonu pociągnąć, poświęcał jej całe noce modlitwy, zapraszając nieraz kogoś z zaufanych do towarzystwa, i nigdy mu Bóg nie odmówił tak wymodlonego współpracownika. Podobnież i w życiu św. Katarzyny mamy cudowne przykłady wytrwałości w modlitwie o nawrócenie grzeszników, a w bliższych czasach to samo czytamy w żywocie św. Gemmy Galgani, umiejącej jak nikt inny gwałtować do nieba na widok dusz narażonych na potępienie wieczne.

Tak, trzeba czytać żywoty świętych, aby się przekonać, czym może być modlitwa, gdy się na serio weźmie warunki jej skuteczności. Widzi się wtedy, jak wierny jest Pan we wszystkich słowach swoich (Ps 145, 13).

Wytrwałość na modlitwie, jakże trudne to zadanie. Ile razy pojawia się podszept, porównujący modlitwę do ludzkich stosunków “jesteś natrętny”. A jednak tutaj jest coś więcej!

Kiedy wytrwale o coś prosimy Boga, dajemy dowód głębokiego przekonania o Jego wszechmocy i nieskończonym miłosierdziu Bożym. Jakże często brakuje mojej modlitwie wytrwałości, gdy moje prośby nie są natychmiast wysłuchane, a zniechęcenie przerywa modlitwę w danej intencji.

Niewyczerpanym źródłem wytrwałości modlitewnej są żywoty świętych. Winniśmy je czytać, aby umacniać się ich przykładem, nawet jeśli w pierwszej chwili, rodzi się w nas bunt “tak nie można żyć, to nadludzkie”. Papież Jan Paweł II ukazuje nam dzisiaj, nowych świętych i błogosławionych na to, abyśmy nie zatracili ufności w moc wytrwałej modlitwy w czasach współczesnych. Idźmy drogą wytrwałej modlitwy ukazaną przez św.Dominika.

Kapłan – popielniczka naszych marzeń

Zastanawiam się, dlaczego Kapłan staje się jakby popielniczką naszych marzeń. Coraz częściej obserwuję zrzucanie wszelkich problemów świata na duchownych, przy braku zmieniania siebie.

Zarazem nie widzę nazbyt wielu Kapłanów i Duchownych, którzy mieliby taką siłę jak św.Jan Vianney “głupi” proboszcz z Ars czy też św.o.Pio, aby móc udźwignąć z pokorą, bycie popielniczką i stać się niewolnikiem konfesjonału.

Dla świeckich i duchownych, droga ku świętości to jednakie wyzwanie. Trzeba iść na całość, inaczej nawet wspomnienie trudu nie pozostanie.

Czy można być zawodowym dyskutantem?

Czy można być zawodowym dyskutantem, by nie rzec “pieniaczem”? To znaczy, być tak pochłoniętym udziałem w dyskusjach, że praca i życie osobiste zostają zepchnięte na dalszy plan. Może z tym życiem osobistym to przesada, bo przecież dyskusja staje się życiem osobistym, takiego człowieka. Patrząc na ilość postów produkowanych przez pewne osoby, w godzinach pracy, zaczynam mieć pewność, że jest to możliwe.

Dyskusja (łc. discussio – dochodzenie, badanie) to wymiana zdań na określony temat, która ma na celu przedstawienie różnych poglądów reprezentowanych przez rozmówców, skonfrontowanie ich i znalezienie wspólnego, ogólnie przyjmowanego za słuszne stanowiska.

Kiedy czytam na liście dyskusyjnej, stwierdzenie interlokutora (łc. dyskutanta): “rozmawiam o tym na kilku listach”, a do tego dochodzi postawa takiej osoby “zawsze mam rację”, to się zastanawiam, o co tutaj chodzi?

Żal mi osób, które całe życie poświęcają na udowadnianie swoich “świętych” racji, na forum publicznym. Jest to niczym ryk Lwa na pustyni, życie wokoło zamiera i wszyscy dyskutanci milkną… Gdy jest to dyskusja na liście religijnej, to wtedy kołacze mi się po głowie cytat z listu św.Piotra

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.

(P5,8)

Gdy Lew ryczy, nie będę udawał drugiego lwa.