Nasze czasy są O.K.

Słuchając narzekań na dzisiejsze czasy i widząc jakby społeczną niechęć do ukazywania zawartego w nich Dobra, zastanawiam się nad pojęciem proporcji. Jakże trudne w Polsce były czasy, gdy Prymasem był kardynał Stefan Wyszyński, w porównaniu z czasami dzisiejszej wolności religijnej. Jest w nas jednak, jakieś tragiczne zamiłowanie do trwania w podziałach i ciągota do wywoływania nowych. Jakby nieustannie szuka się złych stron u drugiego człowieka, zamiast iść śladami Matki, bo “Matka, zobaczyć dobro w nas umie”.

Niezbędny jest ktoś do zwalczania: a to ateista, a to komunista itd. Dzień 4 czerwca 1989r., w którym upadł komunizm w Polsce jakby nie istniał. Na transparentach chodzących do Kościoła zmieniono hasła na “miłujmy się”, a w niektórych sercach dalej trwa “homo sovieticus” i szukanie zła w drugim człowieku. Tak, jakby to dobro, które zakiełkowało i wydało plon obfity w ciągu ostatnich 15-lat, miało na wieki pozostać odrzucone i niezauważone. Nie mogę się z taką postawą zgodzić.

To, że nie powinno się narzekać na swoje czasy, głęboko rozumiał i umiał o tym przekonywać Ksiądz Prymas Wyszyński. Wielokrotnie powtarzał, zwłaszcza na bardziej kameralnych zebraniach, że pod pozorem, iż czasy są ciężkie, możemy nie wypełnić tych zadań, jakie Chrystus Pan stawia dziś przed nami, właśnie w tych, a nie innych warunkach, przy takich właśnie ograniczeniach i utrudnieniach, wśród niekoniecznie pomyślnych prądów umysłowych i moralnych.

Dopiero po latach zorientowałem się, że jest to spojrzenie rdzennie biblijne. “Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia!” – wołał Apostoł Paweł (2Kor6,2) i chyba nawet byłoby trudno nie dosłyszeć nuty entuzjazmu, jaka brzmi w tych słowach. Zarazem dwa wiersze dalej dowiadujemy się, że ten czas upragniony i ten dzień zbawienia przebiega “wśród utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów”.

o.Jacek Salij OP – Nasze czasy są O.K.

Ewangelia = Dobra Nowina, jako wierzący mam głosić Światu – Dobrą Nowinę.