Gdy moja wspaniała żona spytała mnie jakiś odległy czas temu, czy chcę przystąpić do naszej klasy, odpowiedziałem, że jak na razie to nie. Po jakimś czasie przyjaciel spytał mnie dlaczego tak zasiedziany w necie człowiek, nie jest jeszcze w naszej klasie, odpowiedziałem, że zbyt wolne serwery zniechęcają mnie. Teraz jak widzę z rankingów tego portalu, nasza-klasa.pl przeżywa okres pączkowania w stylu pierwszej młodości GG. Pozostaje się więc przyłączyć do tego owczego pędu, zwłaszcza, że żadna z moich klas nie była przez wychowawców dobrze zgrana 😉
Zastanawiam się ile prawdziwych relacji międzyludzkich jest w stanie człowiek równocześnie utrzymywać. Do czego mają prowadzić współczesne tablice szkolnych ogłoszeń? Czy kolejnym etapem będą małe portale z rodzinnymi społecznościami, bo rodziny się nie będą znały? Czy już niedługo łatwiej będzie mi z żoną i synem rozmawiać przez komputer niż przy domowym stole?
Łatwo jest idealizować historię, bo pamięć nie utrwala aż tak bardzo doznań negatywnych z okresu szkolnego i chyba tutaj jest przyczyna sukcesu wszelkich społeczności szkolnych.
Łatwiej jest przebaczyć Kowalskiemu, który 20lat temu pobił mnie po lekcjach, a trudniej jest pójść do Żony i powiedzieć przepraszam, gdy miała rację, nieprawdaż?