Ale się nam porobiło, osoba prywatna z małżonką wsiada na pokład samolotu, akceptuje tym samym regulamin pobytu na pokładzie tego samolotu, a potem wszczyna awanturę rzekomo polsko-niemiecką…
I być może gdyby nigdy nie zdarzyło mi się latać samolotami, to bym w iście diabelsko pokrętne tłumaczenia byłego prawie premiera uwierzył, a tak nie mam zamiaru wsłuchiwać się w jego śpiewograj medialny. Myślałem, że po miernym KaziuShow, nie nastąpi kolejny odcinek… a tu jednak JanekShow nastąpił z wtórem tej “co stojąc na przepaścią uczyniła wielki krok do przodu”.
Szkoda, po trzykroć szkoda, że znowu będę musiał się tłumaczyć przyjaciołom spoza Polski, dlaczego ktoś akceptuje regulamin przelotu, a w chwilę potem go łamie – bo kiedyś był kimś…
Wyobrażam sobie jakie szkolenia powinny od jutra przechodzić europejskie stewardesy, każda dostanie katalog z tysiącami zdjęć prywatnych osób, które w każdym kraju UE otarły się kiedyś o potencjalną możliwość bycia premierem… I zamiast wyłapywać wzrokiem nerwowych pasażerów, będą szukać niedopieszczonych egoistów.
Naprawdę wierzę w relację uczestników tego lotu, którzy stwierdzili, że po wyprowadzeniu tych osób, podziękowali stewardesie i załodze oklaskami – na ich miejscu sam bym to zrobił. Lot samolotem to gra grupowa.
Brawo Lufthansa, chętnie znowu z Wami polecę!!!