szatańska przekora

szatańską przekorą każdych czasów, jest przekonanie, iż dla ukazania Dobra, potrzebne jest wyciągnięcie zła na plan pierwszy. Tak, jakby dopiero ukazanie zła i ludzkiej ułomności, umożliwiało czynienie dobra.

szatańską przekorą każdych czasów, jest opieranie się na potędze argumentów podsuwanych przez szatana, w miejsce ludzkiej pokory i Bożej Mądrości.

szatańską przekorą każdych czasów, jest chęć posiadania zdania pełniejszego od innych, tak jakby do ustalonych wcześniej prawd wiary i wyznania wiary Credo, należało dodać jeszcze jedną kropkę nad “i”.

szatańską przekorą każdych czasów, jest pewność własnej siły, że od studiowania treści wątpiących w Boga, nie stracę wiary, ani ja, ani moi przyjaciele.

Bożą pokorą każdych czasów, jest świadomość własnej marności, i granic Dekalogu, których nie należy przekraczać.

Ciekawi młodzi ludzie

Spotkałem wczoraj w pociągu trójkę młodych osób. 21-23 lata tak na oko. Rozmawiali o imprezach, grillowaniu i hektolitrach piwa. Już planowali kolejnego grilla na piątek, ale dziewczyna stwierdziła, że ona w piątek mięsa nie jada, więc może przełożyć to na sobotę.

Potem wątek rozmowy przeszedł na czytanie książek… W pewnym momencie dziewczyna powiedziała: “jak wam się podoba Powstanie’44?” Chłopcy zaczęli mówić, że wreszcie ciekawa i interesująca książka. Po chwili cała trójka rozgadalała się na temat ciekawych i uroczystych obchodów Powstania Warszawskiego.

Ciekawi młodzi ludzie jeżdżą pociągami w III RP.

Mizerne dysputki

Słuchając dyskusji po śmierci Czesława Miłosza, moje uszy są pełne bełkotu poprawnych religijnie krzykaczy, dla których kultura nic nie znaczy.

Na całe szczęście, krzykacze nie znają życiorysu Mikołaja Reja i wielu innych twórców polskiej kultury.

W innym przypadku przetrwałyby jeno dziełka, ludzi bez kultury, za to z nominacją partyjną i pseudoreligijną.

Dobro wspólne

Polska siatkówka mężczyzn i gry zespołowe – to dla mnie odzwierciedlenie słabości społeczeństwa: brak wiary we własne umiejętności i nieumiejętność współpracy w celu osiągnięcia celu nadrzędnego.

Zniknęło pojęcie “dobro wspólne” (łac. bonum commune): nie ma go w polityce, nie ma go sporcie, nie ma go w Kościele i nie ma go w Rodzinach.

Czas aby powróciło “Dobro wspólne”, inaczej utopimy się w polskim bagnie.