PM 12.1 Modlitwa w skrytości

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
12.1 Modlitwa myślna

Modlitwa myślna jest promieniowaniem modlitwy liturgicznej. […]

Modlitwa myślna, podobnie jak każda czynność ludzka, ma swe prawa rozwoju i od ich poznania i umiejętnego zastosowania zależeć będzie, czy się ją lepiej czy gorzej odprawi, czy się w niej będzie postępować naprzód, czy też nie. Stąd istnieje tyle metod rozmyślania, szczególnie odkąd w XVI wieku św. Ignacy, św. Teresa i św. Franciszek Salezy wysunęli je na czoło życia duchowego i opracowali jego zasady. Różnice między nimi są jednak tylko drugorzędne, wszystkie bowiem opierają się na podstawowych danych naszej psychiki i z niej wysnuwają swe reguły, ucząc nas, jak mamy kolejno zaprzęgać poszczególne władze naszej duszy do systematycznego udziału w modlitwie. Już w rozdziale VII niniejszego studium, zajmując się analizą psychicznych władz człowieka i ich udziałem w modlitwie, przygotowaliśmy te wiadomości, które nam teraz posłużą do wprowadzenia osób początkujących na drodze życia duchowego do umiejętności odprawiania medytacji. Jest to naprawdę umiejętność praktyczna, czyli sztuka, i kto się systematycznie do niej przyłoży, wiele korzyści z tego odniesie.

o.Jacek zaczyna ten bardzo ważny rozdział, cytatem z Ewangelii wg św.Mateusza, o modlitwie w zaciszu zamkniętej izdebki. Trudna jest nauka modlitwy, która jest skryta przed światem, a otwarta przed Bogiem.

Ten rozdział, trzeba nieustannie czytać od nowa, aby nie ustać w kształtowaniu własnej modlitwy. Dzięki temu, będzie ona wzrastała w duchowej głębi. Wielką pomocą w poznaniu modlitwy myślnej są spisane duchowe świadectwa błogosławionych i świętych. Świadectwa opisujące zmagania życia codziennego i zacisza modlitwy, dla mnie były nimi m. in. “Listy św.o.Pio”.

Mam przed oczami obraz mojej Babci modlącej się w ciemności nocy, rodziców uczących słów Modlitwy Pańskiej. Mam także przed oczami opis krakowskiej modlitwy młodego Karola Wojtyły. Za dnia studenta, a w nocy młodzieńca leżącego krzyżem na podłodze.

Do modlitwy w skrytości dorastamy dzięki ciężkiej “pracy”. Jakże odmienny jest ten najdelikatniejszy kontakt z Ojcem – w ciszy , w odróżnieniu od hałasu wiwatujących tłumów.

Trudne pytanie na dzisiaj, czy potrafię wykrzyczeć i wyśpiewać radosne “Hosanna” w skrytości i cichości mojej izdebki?

PM 11.3 Komunia – Być z Chrystusem

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
11.3 Msza święta

Wiele osób, które uczestniczą we mszy świętej i spełniają wszelkie po temu warunki, nie przystępuje do Komunii świętej, podaje brak należytego usposobienia, jakiejś większej gorliwości czy skupienia, czy pragnienia przyjęcia Zbawiciela do swej duszy. Sądzą, że w tym stanie nie godzi się wprowadzać Go do swego wnętrza, że On spodziewa się tam takiego niemal entuzjastycznego przyjęcia, jak wtedy gdy przy okrzykach hosanna wjeżdżał do Jerozolimy; a gdy nas na to nie stać, lepiej usunąć się na bok. […]

Jak w całym naszym stosunku do Boga, tak i w Komunii świętej nie swego zadowolenia należy szukać nade wszystko, ale chwały Bożej i spełnienia woli Chrystusowej względem naszych dusz, a ta we mszy świętej jest aż nader jasna. Na to kazał nam prosić o chleb nasz powszedni, na to ukrył się pod postaciami najbardziej codziennego naszego pokarmu, na to wreszcie nas zapewnił o tym wielkim pragnieniu swego Serca, aby pożywać wraz z nami ucztę eucharystyczną, abyśmy nie mogli mieć żadnej wątpliwości, iż przy końcu każdej eucharystycznej ofiary Chrystus Pan czeka niejako na to, aby wierni, którzy byli na niej obecni, przyjęli Go w tym świętym Pokarmie i aby mógł z tej okazji goręcej jeszcze niż dotąd przytulić ich dusze do swego Boskiego Serca.

Jasnym jest przeto, że modlitwie człowieka, który w czasie Komunii świętej nie ma zamiaru jej przyjąć, choć ma wszystkie po temu warunki, czegoś brak, że nie dochodzi do pełni swej doskonałości, bo albo nie mówi Jezusowi tego, czego On się spodziewa, albo – co gorsza – mówi słowem lub myślą, a nie wypełnia czynem. […]

Przyjęta w intencji rozradowania Serca Zbawiciela, Komunia święta pomimo oschłości, która w duszy panuje, da jej nieraz więcej, niż wtedy gdy to czyni większą pociechą dla siebie, ale ze zbytnim może przywiązaniem do tej pociechy.

Oczekiwać – mówi Adwent i Wielki Post.

Oczekiwać – mówi człowiek i oczekuje na idealny kontakt z Bogiem, rezygnując w czasie “oczekiwania” z życia sakramentalnego.

Oczekiwać – mówi Chrystus i pod koniec Eucharystii przychodzi do człowieka w Komunii.

Oczekiwać w życiu – to wyjść ku Chrystusowi, a nie popularne dzisiaj siedzenie w okopach, tak jakby Boga nie było.

Oczekiwać w życiu – to wyjść ku śmierci, ujrzeć dzień Sądu Ostatecznego, zobaczyć czas jakim Bóg nas obdarował, i w tym świetle dokonywać wyboru każdego dnia – żyć w Komunii z Chrystusem.

PM 11.2 Modlitwa z Chrystusem

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
11.2 Msza święta

Oto jak świadomy udział w ofierze mszy świętej uczy nas modlić się nie tylko z kapłanem, który ją odprawia, ale i z samym Chrystusem, który się modli wśród swych wiernych w czasie ofiary eucharystycznej! Jeśli już w liturgii mszalnej silnie podkreśliliśmy jej doniosłość wychowawczą, to cóż dopiero powiedzieć o samej ofierze eucharystycznej, której ona jest oprawą. Te parę minut spędzone po Konsekracji z Chrystusem modlącym się z nami i za nas, to najlepsza szkoła modlitwy; której nic innego wiernym nie zastąpi. Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie uczymy się oddawać Bogu Ojcu Wszechmogącemu w jedności Ducha Świętego wszelką cześć i chwałę przez wszystkie wieki wieków.

Łatwo teraz zrozumieć, dlaczego w układzie mszy świętej właśnie w tym miejscu znajduje się Modlitwa Pańska. Wszak jest ona modlitwą, której sam Zbawiciel nas nauczył i kazał odmawiać. Gdy więc teraz stanął On wśród nas do wspólnej modlitwy, cóż jest naturalniejszego, że w chwili skupienia się z Nim w ofiarnej modlitwie, jej słowa nasuwa nam Kościół na pamięć.

Gdy spoglądam na karty Ewangelii i czytam słowa zapisane przez czterech Ewangelistów: św.Mateusza, św.Marka, św.Łukasza i św.Jana, wtedy ukazuje się moim oczom życie Jezusa Chrystusa, jako coś bliskiego, zarazem jednak odległego historycznie – to już 2000-lat… Zachowuję się tak, jakby w historii Zbawienia, czas miał duże znaczenie.

Gdy spoglądam na wnętrza kościołów i górującą ponad wiernymi ambonę-kazalnicę, dostrzegam figury czterech Ewangelistów i ich symbole. Zarazem pojawia się tam znak gołębicy – Ducha świętego, umieszczony nad głową głoszącego kazanie, lub sama kazalnica jest łodzią. Wtedy pojawiają się dwa skojarzenia:
1) “Oto Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie!” – i postrzeganie Kapłana jako Chrystusa wygłaszającego naukę,
2) kapłani unikają kazalnicy (miejsca naturalnie skupiającego uwagę słuchaczy), bojąc się tego górowania Ducha św. nad sobą, i siły Jego prowadzenia; podobnie unikają wejścia do łodzi i żeglowania w burzy współczesności.

Gdy wsłuchuję się w Modlitwę Pańską, wypowiadaną ustami wszystkich wiernych, odczuwam głębię wspólnoty i obecność Chrystusa modlącego się z nami na Mszy św. We Mszy św. Chrystus staje się mi bliski historycznie, bo już jest “tu i teraz”, a nie tylko na kartach Ewangelii.

Szkoła modlitwy, to podążanie z Chrystusem i Chrystusową modlitwą przez życie, po śladach zapisanych przez Ewangelistów. W głębi modlitwy odkrywamy, że Dobra Nowina dzieje się każdego dnia w Eucharystii, a nie tylko raz – dwa tysiące lat temu.

PM 11.1 Centrum nauki modlitwy

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
11.1 Msza święta

Ten stosunek liturgii do Ofiary można by zobrazować stosunkiem monstrancji do Hostii. Dbamy o to, aby nasze monstrancje były najpiękniejsze, żeby miały wartość artystyczną; w miarę możności pragniemy, aby były wykute ze szlachetnego kruszcu i ozdobione drogocennymi kamieniami: Ale gdy zobaczymy wystawioną w najcenniejszej z nich Hostię eucharystyczną, w której kryje się sam Zbawiciel Świata, już nie na monstrancji skupia się nasza uwaga, choćby była krocie warta, ale na Tym, któremu służy ona za ozdobę, którego chce swym wyglądem uczcić i uświetnić. To samo jest i z liturgią mszalną, z tą różnicą, że te skarby myśli wyjęte z Pisma Świętego i tradycji Kościoła, które się na nią składają, nie tylko służą za oprawę dla ofiary eucharystycznej, ale swą treścią nas przygotowują do należytego w niej uczestniczenia.

Jakże często Msza święta, staje się dla mnie, centrum odkrywania pełni wiary i modlitwy. Zaprawdę tak jak o.Jacek Woroniecki napisał, patrząc na piękno monstrancji widocznej z daleka, wzrok podąża do centrum. Wzrok nie ustaje w tym poszukiwaniu i podążaniu do chwili, gdy spocznie na Hostii eucharystycznej i zobaczy w niej ciało Jezusa Chrystusa.

Podobnie jest z rękami kapłana, na początku liturgii, miewam różne rozproszenia, tak jakby osoba kapłana, jego dykcja, szaty liturgiczne i sposób bycia były dla mnie najistotniejsze. W trakcie liturgii słowa, mój słuch, wzrok i serce zaczynają podążać ku księdze Pisma świętego i zapisanym w niej słowom Boga. Potem w liturgii Ciała i Krwi Pańskiej, zaczynam odkrywać najpierw gesty rąk kapłana, które jawią się niczym monstrancja, a potem dostrzegam centrum tego czasu Ciało i Krew Jezusa Chrystusa.

Msza święta – centrum nauki modlitwy. Msza święta najpewniejsza szkoła podążania ku Jezusowi Chrystusowi. Dlatego, tak istotne jest, aby nie poprzestać na oglądaniu Hostii jako cząstki monstrancji. Lecz dzięki Sakramentowi Pokuty należy w pełni uczestniczyć w Eucharystii i otworzyć się na przyjęcie Jezusa Chrystusa tak, aby stał się centrum naszej wewnętrznej modlitwy – każdego dnia.

PM 10.2 Dać świadectwo prawdzie!

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
10.2 Liturgia jako szkoła modlitwy

Weźmy pod uwagę jeden tylko składnik wychowania religijnego, jakim jest odwaga wyrażania swych przekonań religijnych i gotowość publicznego ich wyznawania. Ilu to ludzi ulega jeszcze pod tym względem fałszywemu wstydowi, gdy trzeba dać przed innymi dowód swej pobożności, choćby np. zrobić znak krzyża świętego przed lub po posiłku. Przywykli tylko do modlitwy prywatnej, czują się skrępowani wobec publicznych przejawów czci Bożej i gdy idą na nabożeństwo do kościoła, wolą się gdzieś schować w jakimś kąciku, gdzie by ich nikt nie widział. Jakże inaczej rozwijałoby się ich życie religijne, gdyby od młodości byli zaprawieni do czynnego udziału w społecznym kulcie publicznym Kościoła, gdyby mieli zwyczaj co niedzielę i święto być na mszy świętej i głośno razem z innymi modlić się i śpiewać. “Chwała na wysokości Bogu” by ich zaprawiło do jawnego oddawania czci Bogu, “Wierzę w jednego Boga” do odważnego wyznawania swej wiary. Nie cofnęliby się przed nim w chwilach próby i nie naraziliby się na to, aby i ich wyparł się kiedyś Chrystus przed Ojcem, który jest w niebiesiech, za to, że oni wstydzili się wyznawać Go jawnie przed ludźmi (por. Mt 10, 32n).

Doskonale to wyraził jeden z liturgistów współczesnych, iż liturgia nadaje postawie duchowej wiernych cechę szczerości. Pomaga ona przemóc wstyd czy nieśmiałość i daje sprawność wraz z różnymi nawykami do wypełnienia tej tak wzniosłej czynności naszego życia duchowego, jaką jest modlitwa. Dzięki niej dusza samorzutnie wznosi się modlitwą do Boga i ma Mu coś do powiedzenia, bo wciąż dźwięczą w niej słowa zasłyszane w czasie nabożeństw kościelnych. (…)

To jest niewątpliwie najlepsza szkoła modlitwy i nic nie nauczy nas lepiej sztuki modlenia się, jak taki stały współudział z Kościołem w jego życiu modlitewnym, szczególnie w tym momencie, gdy składa on Bogu niekrwawą ofiarę eucharystyczną,. Ona jest właściwym ośrodkiem publicznego kultu chrześcijańskiego i nią teraz osobno będziemy musieli się zająć.

Jednym z największych problemów współczesności jest dążenie do zniknięcia w tłumie. Najpierw jest to tłum Katolików, potem tłum ludzi coraz bardziej odchodzących od Kościoła, a na koniec tłum ludzi zagubionych w niewierze. Na początek jest to takie delikatne wyrażanie opinii o swoim Katechecie, Proboszczu, Biskupie, Diecezji… Takie wrażenie bycia lepszym katolikiem…

Potem jest to tłum ludzi właściwie widzących kościół, każdy przemawia ze swojej wyspy – tak jakby były różne Kościoły Katolickie (Powszechne!). Jedni mówią o Kościele RM, drudzy o Kościele TP, trzeci o Kościele Neo i Odnowy, a przecież WIERZĘ w JEDEN POWSZECHNY i APOSTOLSKI KOŚCIÓŁ!!!

Na koniec pozostaje nawyk samo-usprawiedliwiania. Z głośnym krzykiem rozpaczy: bo nikt mi nie zwrócił uwagi na niestosowne zachowanie (ale czy w ogóle chciałem słuchać tych, co podchodzili z uwagami), bo mam trudną sytuację i wszyscy powinni to zrozumieć, bo mam prawo się wyszaleć, a nie ciągle żyć pośród nakazów i zakazów.

To wszystko zaczyna się w chwili, gdy zaprzestaję czynić publicznie znak Krzyża, gdy zaprzestaję stawać w prawdzie wobec ludzi świadcząc o Chrystusie, gdy moja miłość do mnie samego, człowieka i świata przestaje być wymagająca, bo prawdziwa miłość jest WYMAGAJĄCA!!!

“Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie, każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego”. (J 18,37) Także i ja się na to narodziłem w dniu Chrztu świętego! Także i Ty się na to narodziłeś w dniu Chrztu świętego!