Z pewnym zdumieniem wsłuchuję się w słowa znajomych i mniej znajomych osób, które w ostatnich dniach (tygodniach) stały się specjalistami od długu publicznego Polski. Niby sukces edukatorów, ponieważ wreszcie wszyscy mówią o długu publicznym (że większy niż za Gierka) i niby większa świadomość obywatelska.
No i tutaj mam problem… bo skoro te osoby tak łatwo “zrozumiały” ideę i działanie długu publicznego, to dlaczego ciągle nie rozumieją czym jest dług rodzinnego (domowego) budżetu.
Nie mam przekonania do wizjonerów od rzeczy odległych, wolę specjalistów od tu i teraz. Jeśli ktoś nie potrafi dbać o dług publiczno-rodzinny własnej rodziny, to także poza pieniactwem najpewniej o dług publiczny Polski nie zadba, choćby przez to, że i tak nie pójdzie na wybory – bo po co… skoro jest dług publiczny.