Nowe przykazania kościelne

Taką myśl usłyszałem ostatnio, Katolicy w Polsce dzielą się na: wierzących i niewierzących… Dalszy ciąg tego podziału to między innymi: wierzący niepraktykujący i niewierzący praktykujący.

Od wczoraj doszedł jeszcze jeden podział na: znających przykazania kościelne i tych co po raz pierwszy od bierzmowania o nich usłyszeli (bo nowe idzie – niby rewolucja)… Więc zachęcam do wytężenia wzroku i odkrycia tych niesamowitych różnic w życiu chrześcijanina przed i po zmianach 🙂 Więcej można przeczytać w Liście o nowych przykazaniach kościelnych.

Obecnie jest:
1.W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych.
2.Przynajmniej raz w roku przystąpić do sakramentu pokuty.
3.Przynajmniej raz w roku, w okresie wielkanocnym przyjąć Komunię Świętą.
4.Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach.
5.Troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła.

Dawniej było:
1.Ustanowione przez Kościół dni święte święcić.
2.W niedziele i święta we mszy św. nabożnie uczestniczyć.
3.Posty nakazane zachowywać.
4.Przynajmniej raz w roku spowiadać się i w czasie wielkanocnym Komunię św. przyjmować.
5.W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać.

Byłem wczoraj w Teatrze

Byłem wczoraj w Teatrze… – nie, to chyba zły początek – Byłem wczoraj w Gospodzie, podawali grzane wino i nie tylko… – o tak będzie lepiej – i wysłuchałem Pastorałki.

Pierwsze skojarzenie było radosne, piję wino więc jestem na weselu w Kanie – zostałem zaproszony przez Niego i przyszedłem na ucztę!

Niewiasta z trupy TeAtralnej zaśpiewała

Nie było miejsca dla Ciebie, w Betlejem w żadnej gospodzie, i narodziłeś się Jezu, w stajni, ubóstwie i chłodzi.

Wtedy zrodziło się we mnie pytanie, czy ja i publiczność wypełniająca tę gospodę uczynimy miejsce dla Niego… jest jeszcze trochę czasu – Adwent cały… Czy w tej wczorajszej gospodzie byłoby naprawdę miejsce dla Niego…

Drugie skojarzenie było refleksyjne, piję wino więc jestem w gospodzie – czy umiem otworzyć się na Niego i zaprosić Go do wnętrza mojej gospody?

To samo wino, a jakże różne skojarzenia, sługi i obsługiwanego… w audiotele powiedzieliby – wybór skojarzenia zależy od Ciebie 😉

PM 4.2 Czy życie ma w ogóle jakiś cel?

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
4.2 O co winniśmy się modlić

Myśl więc nasza winna na modlitwie stale mieć przed sobą wielki cel człowieka i to wszystko, co jest z nim związane, jak śmierć, sąd, zbawienie i potępienie. Rozważanie tych prawd na modlitwie w duchu miłości i pokory musi wpłynąć na całe życie, w myśl tych słów Księgi Kaznodziejskiej “We wszystkich sprawach twoich pamiętaj na ostatnie rzeczy, a na wieki nie zgrzeszysz” (Syr 7,36). Kto błaga o zbawienie, ten będzie się starał robić to, co doń prowadzi, a unikać tego, czym może je na szwank narazić. Stąd wynika, że przedmiotem naszej modlitwy może, a nawet winno być wszystko, co jest potrzebne jako środek do uzyskania celu ostatecznego.

Zastanawiam się, jaki jest cel mojego życia… hasłowo wydaje się on być prosty i jednoznaczny – Zbawienie! Zastanawiając się jednak nad moim życiem zauważam, że zamiast kroczyć prostą drogą jakby prostą ścieżyną w lesie, to co chwilę zbaczam na boki. Dopiero jak mocno głową uderzę w jakąś przydrożną sosnę lub świerk, to przeraźliwy ból zaczyna mnie trzeźwić i pobudzać do pytania, jaki jest cel mojego życia… po co jest Spowiedź św. i Eucharystia.

Jeżeli cel mojego życia jest jednoznaczny, to czyż nie powinienem zawsze być wyrazistym w dążeniu do tego celu? A może jednak od czasu do czasu warto grać kogoś innego, co by się inni nie poznali na mnie?

Patrzę na swoje życie, na mój sposób bycia podczas różnych spotkań towarzyskich… i dostrzegam, jakże różne zachowania i “gry aktorskie”: gdy jestem pośród rodziny, przyjaciół czy też osób mi nie znanych. Gram w różny sposób, udając kogoś innego, starając się być jak najbardziej akceptowanym i lubianym – czyli unikam wyrazistości poglądów, bo wtedy mógłbym się narazić światu.

Inaczej zachowuję się, gdy moja Mama czy Ojciec, patrzą na mnie w towarzystwie, inaczej gdy mnie nie widzą. Inaczej zachowują się mężczyźni w obecności kobiet, gdy są z żonami, inaczej gdy ich małżonki są nieobecne… etc.

Ale skoro człowiek może mieć inną moralność (jakby inny cel życia) w zależności od tego, kto go obserwuje i gdzie przebywa, to czy jeszcze żyje dla siebie? Czy jeszcze człowiek żyje ze świadomością obecności Boga – zawsze i wszędzie? Czy też żyje dla innych, tak jakby Boga zawsze przy nim nie było, a świat i cała jego marność stanowiły cel życia?

PS
Adwent to czas radości oczekiwania, wspaniały czas radości bez udawania i “odgrywania” radości 🙂

Po upadku człowieka grzesznego

Przedwczoraj wspomniałem niezapomnianą liturgię ciemnego kościoła, przepełnionego płomykami świec… Dominikanie w Poznaniu – Godzinki śpiewane przez Agnieszkę 5:45, Roraty śpiewane z Leszkiem (Rorate caeli, Missae Cum Jubilo, Gomółka-Kochanowski etc.) 6:00 rano… Praca i inne obowiązki utrudniają uczestniczenie w Roratach parafialnych po południu… i tak sobie postanowiłem uczestniczyć we Mszy św. o 6:30… ciekawe czy wytrwam, czy wstanę… a śniadanie, będzie najwyżej prowiantowe w pracy…

Lubię sobie stawiać poprzeczkę wysoko, bo wtedy jest ogromna radość próbowania, a nie oglądania przez szybę 🙂 Ponadto wtedy zdaję sobie świadomość jak niewiele zależy ode mnie, ot choćby taka prosta czynność obudzenie się ze snu…

Po upadku człowieka grzesznego.
Użalił się Pan stworzenia swego:
zesłał na świat Archanioła cnego…

Cytaty radują

Największą radością dla piszącego słowa, jest świadomość, że ktoś z jego tekstem tak się utożsamił, iż cytując go podpisuje się własnym imieniem i nazwiskiem ;-)))