Kto decyduje w IPN?

Kilka chwil temu dziennik podał ku mojemu zdumieniu, że decyzje w sprawie IPN podejmuje sam Prezes PiS. Rozumiem, że to pomyłka dziennikarska, bo po dłuższej chwili tekst zmienił brzmienie. Myślę, że takie skojarzenie dziennikarskie najlepiej oddaje stosunek opinii publicznej do obecnej działalności IPN.

Poniższe zrzuty ekranowe są autentyczne.
Kto decyduje 1Kto decyduje 2

Tu i teraz

Zastanawiam się dlaczego w Polsce, zwykło się w dyskusjach odwoływać do przeszłości, jako argumentu “tu i teraz”.

Na przykład dwóch młodzieńców rozmawia na temat klubu piłkarskiego lub innego ważnego dla nich wydarzenia, i gdy zaczyna brakować argumentów pojawia się proste wyjaśnienie dlaczego młodzieniec X ma przewagę nad młodzieńcem Y. Dlaczego? Otóż młodzieniec X wyjawił przyglądającym się kolegom w prostych słowach brzydką przeszłość młodzieńca Y słowami “skur…syn” i już wiadomo, że najbardziej merytoryczny argument młodzieńca Y z “tu i teraz” nie ma szans, ponieważ jest obciążony niesprawdzalną – w tym momencie – przeszłością. Oczywiście mógłby przynieść za jakiś czas album rodzinny, akt małżeństwa rodziców i swój własny akt urodzenia, aby udowodnić 9-miesięcy, ale po pierwsze i tak byłby już uznany za przegranego w poprzedniej debacie, po drugie i tak znaleźli by się tacy, którzy stwierdziliby, że posiadanie ojca to nie dowód (sic!).

Na przykład dwóch polityków rozmawia o tym co jest w Polsce najważniejsze i najpilniejsze, i gdy dyskusja zaczyna się niebezpiecznie zbliżać do istoty problemu, to zawsze redaktor zada jakieś pytanie o przeszłość jednego z rozmówców, lub rozmówca X rzuci mimochodem uwagę o przeszłości rozmówcy Y. No i przysłuchujący się dyskusji od razu wie, że Y to “świnia i łajdak”… Na dodatek rozmówca X i Y nie zauważają, że po paru takich programach sama zapowiedź ich obecności w studio wystarcza, aby wyrobić sobie pogląd cóż nowego nam odkryją. Z żoną zaczęliśmy bawić się w taką grę np. w pod koniec programu informacyjnego zapowiadają, kto za chwilę będzie rozmówcą w studio, a ja od razu podaję jaki będzie przebieg rozmowy. Potem żona sprawdza czy miałem rację, no i praktycznie po pierwszym zdaniu jest już wszystko wiadome.

Na przykład dwie praczki siedzą w maglu nad rzeką i piorą brudy, ale i im pomaga w rozmowie o świeżo zabrudzonej bieliźnie, świadomość historycznej przeszłości adwersarza. I już po chwili praczka X z góry spogląda na brud w praniu praczki Y i z dumą mówi “nawet pranie masz brudne, bo twój mąż był sb’kiem i ub’kiem w jednym”.

A na koniec tak sobie myślę, o ewangelicznej przypowieści w której Jezus pisał na piasku, a sprawiedliwi X chcieli ukamienować nierządnicę Y, bo znali jej przeszłość. Jednak Jezus nie dał się wciągnąć w pułapkę przeszłości spytał wprost sprawiedliwych o “tu i teraz”, a gdy oni uciekli spytał kobietę o “tu i teraz”. I dzięki temu “tu i teraz” jej przebaczył!

Współczesna dyskusja polska jest dyskusją nieobecną, ponieważ rozmówca X ma ciągle obróconą głowę do tyłu i tam wypatruje historii, a rozmówca Y patrzy “tu i teraz” w miejsce gdzie powinna się znajdować twarz rozmówcy X, ale tam tylko widać tył głowy…

Można by rzec przekornie, że w Polsce idą zastępy “świętych polityków i historyków”, ponieważ co chwilę któryś z nich chwyta za kamień i rzuca…

Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». (J 8,1-11)

Ściąganie w dół

Moja Kochana Żona przeprowadziła kiedyś bardzo trafną analizę czym się rożni społeczeństwo w Polsce od społeczeństwa w USA czy też w wiodących gospodarczo krajach Europy.

Analiza była prosta:
1. w USA i wiodących gospodarczo krajach Europy, jak ktoś odnosi sukces to zaraz proponują mu opisanie sposobu w jaki doszedł do sukcesu i jak mogliby z niego czerpać inni, idą za tym odczyty i spotkania. Dlatego Lech Wałęsa człowiek sukcesu w perspektywie światowej jest zapraszany na wszelkiego rodzaju konferencje, sympozja i wykłady.

2. w Polsce każdą osobę wybijającą się w jakiejkolwiek dziedzinie należy ściągnąć w dół, poprzez przypięcie łatki w którą Polak uwierzy tak, aby nikt nie poszedł już tą drogą sukcesu. I dlatego na przykład: takiego Lecha Wałęsę trzeba postawić w świetle szamba czyli np. ma nieślubne dziecko, jest zawistny, samolubny i na dodatek puszcza bąka w towarzystwie.

I jak tu się dziwić, że po sukcesie naukowym, sportowym czy też politycznym w USA i wiodących gospodarczo krajach Europy, pojawiają się kolejne sukcesy, wręcz można powiedzieć młody człowiek ma ambicje odnieść podobny sukces.

A w Polsce? Młody człowiek myśli sobie, obym nie został drugim Lechem Wałęsą, bo wtedy mnie i całą moją rodzinę żywcem zjedzą!

PS
To samo można podstawić pod kolejne życiorysy Polaków patrz: Leszek Balcerowicz, Bronisław Geremek, Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Zoll, Radosław Sikorski i wielu innych. Marnujemy sukcesy ludzkie, choć talentów Polska ma naprawdę mało…

kompleksy

Jednego jestem pewien, z kompleksów nikt go nie wyleczył i już nie wyleczy! Mógł powiedzieć, że zrobił to co uważał za słuszne. Powiedział, za to że nie jest “bele kim” i forma treści nie odpowiadała jego profesorskiemu tytułowi.

Mam nadzieję, że ktoś wreszcie opracuje wzorzec jedynej słusznej rozmowy z człowiekiem zakompleksionym tak, aby wreszcie Polska nie była ośmieszana przez małości ludzkie.

Turcy potrafią! My nie!