Czy DA w Gliwicach jest potrzebne?

Czy DA (Duszpasterstwo Akademickie) jest w Gliwicach, w ogóle potrzebne? Rozszerzając pytanie, czy są jeszcze potrzebne, tak przestarzałe struktury jak duszpasterstwo zajmujące się młodzieżą i jej problemami?
Wydaje się, że nie! Mamy kilka pięknych kościołów parafialnych, w których działają prężne grupy parafialne. Poza tym większość młodzieży ma tak dużo zajęć, że nie znajduje już czasu na dodatkowe spotkania parafialne. Gliwicką młodzież można spotkać na rynku, w dyskotece, pod “dobrymi” sklepami monopolowymi dla nieletnich… W zasadzie nie ma dla nich alternatywy. Nie ma miejsca, ani czasu na rozmowę w ramach duszpasterstwa młodzieżowego. Gliwiczanie studenci, praktycznie spędzają swój wolny czas w pociągach (lub na peronach), w autobusach w drodze do Zabrza, Katowic, Sosnowca, Opola… Tylko część z nich studiuje na Politechnice Śląskiej w Gliwicach i ma teoretyczny kontakt z DA.
Pozostaje więc zaangażowanie w życie parafii. I tutaj także nie do końca może się to powieść. Młody człowiek oczekuje słowa skierowanego bezpośrednio do niego. Nie wystarczy mu Msza św. nazywana młodzieżową, o ile nie będzie ona wypełniona słowem do młodzieży, lecz niedzielnym ogólnym kazaniem parafialnym. Bez tego słowa, wszelkie próby wprowadzania śpiewu młodzieżowego, kończą się zwiększeniem udziału w takiej Mszy św. osób młodych duchem, ale nie ciałem. Młody chrześcijanin oczekuje od Kościoła wsłuchania i odpowiedzi na pytania, które stawia mu każdego dnia, świat żyjący bez Boga. Kościół jako wspólnota powinien mu to ofiarować. Wytrwałym, pozostaje obecnie poszukiwanie – we wszystkich kościołach po kolei – kaznodziei słuchającego młodzieży, rozmawiającego z nią i przemawiającego do niej.
Czy DA (Duszpasterstwo Akademickie) jest w Gliwicach, w ogóle potrzebne? Rozszerzając pytanie, czy są jeszcze potrzebne, tak przestarzałe struktury jak duszpasterstwo zajmujące się młodzieżą i jej problemami?
W Gliwicach niezbędne jest Duszpasterstwo Młodzieżowe i Akademickie, które potrafiłoby otworzyć się na potrzeby zabieganej i chwilami zagubionej młodzieży. Młody człowiek ma odwagę pytania – być może czasami na pograniczu dobrych obyczajów – niezbędną do duchowego wzrostu. Niezbędne jest wsparcie go MĄDRYM słowem, prowokującym i pobudzającym do myślenia. Może w dzisiejszych czasach zagonienia kapłanów: obowiązkami parafialnymi i katechizacją w szkołach, niezbędne staje się zaproszenie oo.Dominikanów do Gliwic.
Ufam, że zakon kaznodziejów w Gliwicach bez obciążenia posługą parafialną, potrafiłby przyciągnąć młodzież do Boga: mądrością słowa, piękną liturgią, tradysyjnym śpiewem i pokorną modlitwą różańcową.
Młodym Gliwiczanom potrzeba mądrości zakonu św.Dominika (w Katedrze na głównym witrażu przyjmuje Różaniec św. od NMP). Potrzeba nam Ojców Dominikanów mających odwagę otwarcia serc i podjęcia wysiłku odpowiadania na trudne pytania młodzieży! Wtedy dopiero nasze miasto będzie mogło pretendować do miana miasta inteligencji. Wtedy zobaczymy, że młodzież chce być w Kościele, który jest dla niej domem z otwartymi drzwiami, spokojną spowiedzią św. i kontemplacyjną Eucharystią.
Gliwice i Gliwiczanie pilnie potrzebują Dominikańskiego Duszpasterstwa Szkół Średnich i Dominikańskiego Duszpasterstwa Akademickiego.

Myśli ulotne, myśli przelotne…

Myśli ulotne, myśli przelotne…
Poczytne czasopismo zamieściło życiorys pewnej aktorki – zdaniem autorów artykułu wybitnej. Oczarowała mnie argumentacja wybitności tej aktorki. Otóż cytuję za czasopismem “po sesji dla “Playboy’a” okazała się aktorką wybitną… sympatyczna młoda gwiazdka zostawiła daleko w tyle uznawane dotąd za wybitne aktorki z kraju nad Wisłą”.
Dotychczas żyłem w przekonaniu, że wybitną aktorką zostaje się po wspaniałej kreacji w dramacie greckim, komedii W.Shakespeare’a lub Moliera. Pełnia kunsztu i warsztatu aktorskiego ukazywana w tych sztukach była w moich oczach przepustką do świata wielkiego aktorstwa. Tymczasem, wielkie rozczarowanie.
Sesja dla “Playboy’a”, ukazanie skóry bez operacji plastycznych lub po kilku i zostaje się wybitną aktorką???
Przynajmniej wiem dlaczego nie jestem wybitny, bo ani ze mnie aktorka, ani pozerka do tego czasopisma

Gaarło i wzrockowanie

Gaarło mnie boli, chyba za dużo gardłuję. Muszę przestać. Pozostaje wzrockowanie i zasłuchiwanie.
Tak od dziś będę wzrockowcem w pełnej krasie…