Każdy sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
Po wysłuchaniu dzisiejszych informacji z życia politycznych elit, dochodzę do następującego wniosku. Ojcowie czekali w “ukryciu”, gotowi do nagłego, śmiałego wkroczenia na scenę. Prezydent w tym celu poleciał nawet do Korei, Premier i Rząd zawiesili swoją działalność i zaprosili dziennikarzy, podobnie postąpili koalicyjni posłowie. Niestety, tak jak obecna ekipa rządząca nie ma widocznych efektów w gospodarce, tak i w sporcie. Po przegranej, nasi piłkarze mogliby się poczuć sierotami, ale są z nimi kibice. Szanuję naszych piłkarzy za awans do Mistrzostw Świata. Reprezentują przecież kraj, w którym jest w zasadzie tylko jeden prawdziwy stadion (Stadion Śląski w Chorzowie – choć z odległymi trybunami), nie ma dobrych rozgrywek okręgowych młodzików, nie ma szkolenia młodzieży, sportowego życia w szkołach i finansowania sportu wyczynowego. Ci piłkarze awansowali z biednej Polski. Dla przeciwwagi taka mała Słowenia, a jaki potencjał sportowy we wszystkich dyscyplinach.
To nie piłkarze są sierotami, sierotami jest społeczeństwo polskie pozbawione finansowania: sportu, kultury i sztuki. A “pazerni sukcesu” ojcowie SLD niech się lepiej schowają na zapleczu!!!