Rozmowa spotkanie dwóch osób

Rozmowa spotkanie dwóch osób wzrokiem, mową, słuchem, gestem i dotykiem. Jak zachować właściwe proporcje pomiędzy: rozmową, telefonowaniem, GG, SMS’em i e-mail’em?
Lubię rozmawiać – poznawać drugiego człowieka “na żywo”, wtedy kiedy nawiązuje się wymiana myśli: zarówno zgodna jak i konfrontacyjna. W takiej rozmowie zarazem obserwuję rozmówcę i mogę odczytać, że gdzieś się spieszy, jest zmęczony lub chory…
GG, SMS i e-mail umożliwiają łatwiejszą formę kontaktu, ale jakże często możemy się denerwować, że ktoś nie odpisuje, nie przybiega na nasze zawołanie… Tutaj nie obserwujemy drugiego człowieka, tutaj obserwujemy światełka i komunikaty maszyn… O chorobie dowiadujemy się czytając tekst (a nie słysząc lub widząc) “jestem chory”…, a w rozmowie lub telefoniadzie można by usłyszeć jeszcze kaszel…
Czuję potrzebę rozmowy, dialogu będącego wymianą myśli 🙂

szatan prawdziwie jest!!!

szatan prawdziwie jest!!!

Zadałam kiedyś pytanie jednemu z wielkich teologów: – Jak się rozmnażają diabły, bo jak ludzie, to ja wiem. Ale jak szatany? Popatrzył na mnie z pewnym zdziwieniem, jakby miał zamiar się roześmiać, ale ja pytałam poważnie. – No – powiedziałam – bo mnie się wydaje, że coraz więcej diabłów krąży po tej biednej ziemi! Więc popatrzył jeszcze chwilę, a potem dał odpowiedź: – Przez ludzi, którzy stają się narzędziami w ich rękach! Ludzie są na usługach szatana! Są tacy tuż koło nas![…]

Na seminarium w Instytucie Rodziny kiedyś w dyskusji padło pytanie: “Właściwie dlaczego tyle razy ludzie dobrzy, wierzący i praktykujący katolicy mają takie trudne i niedobre dzieci?” Obecny na spotkaniu ksiądz zastanowił się chwilę, a potem powiedział: “Nie zapominajcie państwo, że jest ktoś, kto sieje kąkol i komu zależy, żeby niszczyć dobre ziarno – szatan”. To nie jest bajka, ale realna siła, która krąży po świecie – a rodzice zapominają, że właśnie przed nim trzeba chronić dziecko. Takiego hasła: “brońmy dzieci przed szatanem”, współcześni wychowawcy nie stawiają – co więcej, iluż ludzi w ogóle tej rzeczywistości nie bierze pod uwagę, a przecież jest to realne zagrożenie świata i każdego z nas.

Wanda Półtawska – Z prądem i pod prąd
ta książka mnie porwała ku górze 🙂

Umieć dobierać słowa i gesty

Umieć dobierać słowa i gesty, być inteligentnym lecz nigdy nie nadużyć tego daru. Czy to przeszłość?
Umieć dobierać słowa i gesty, być spontanicznym lecz nigdy nie nadużywać tego daru. Czy to przyszłość?
Umieć dobierać słowa i gesty, być cwanym i nadużywać łatwowierności znajomych, przyjaciół i rodziny dla osiągnięcia własnego “pseudo-szczęścia”. Czy to teraźniejszość?

Nie zabijaj!

Droga Matko, Drogi Ojcze Nie zabijaj! Nawet gdy lekarze, rodzina i politycy wmawiają Wam, że to jeszcze nie dziecko, że to jeszcze nie człowiek…

Wielki, nieżyjący już uczony genetyk, profesor Lejeune, na jednym z wykładów powiedział, że trudno mu zrozumieć, dlaczego kobiety na wsi, które hodują kury, nigdy nie boją się, że z jajka urodzi się krokodyl, tylko są pewne, że to będzie kurczak, a jak zajdą w ciążę z mężczyzną – z własnym mężem – to zdolne są uwierzyć, że to nie jest dziecko. A co?

Wanda Półtawska – Z prądem i pod prąd

Zabawa bez rozweselacza

Rozmawiając wczoraj wieczorem z Mamą wspominałem wszelkie zabawy, w jakich uczestniczyłem lub organizowałem w poznańskich czasach. Najbardziej rozbawiło mnie wspomnienie zabawy weselnej, zorganizowanej przez Agnieszkę i Marka dla przyjaciół z DA i muzyków. Wyśmienita zabawa, odlotowe balety, w szczególności tańce z rytmiczką Agnieszką żoną Darka. Chyba w ferworze szaleńczego tańca, dwa razy zlądowaliśmy na parkiecie 🙂
Jednak powód do śmiechu był jeszcze inny, otóż Marek N. i Kłos zaczęli się dopytywać znajomych:

Co Jarek pił, że się tak dobrze bawi?

. Późniejsza moja odpowiedź:

nic nie piłem

była dla nich niemiłym i wyraźnym zaskoczeniem. Bo jak to możliwe, aby tak poważny człowiek (czyli ja) mógł się bawić bez rozweselacza-zwanego alkoholem… Przecież bez rozweselacza powinien nadal być “poważnym-smutasem”…
Mam nadzieję, iż po ostatnim balu nikt nie zada mi pytania, co wypilem przed balem… A jeśli ktoś to pytanie zada, to pozostanie mi gorzko zapłakać i rzec:

zawsze dobrze się bawię w towarzystwie przyjaciół, bo to oni są moją radością, a nie jakaś ciecz procentowa wprowadzona do krwioobiegu


Radość Życia jest radością, alkohol jest namiastką stanu radości, choć niestety niektórym to wystarcza ;-(
Zupełnie czym innym jest delektowanie się napojami dla lepszego trawienia i smaku, do jedzenia i zabawy, kiedy stan radości był uprzedni. Radość Życia jest nieskończenie większa od radości rozweselacza!!!