Znajdujemy się tutaj u progu zrozumienia “sakramentalności” małżeństwa.
Według nauki Kościoła jest ono sakramentem od początku, tj. od chwili stworzenia pierwszej pary ludzkiej. “Sakrament natury” został później, w Ewangelii, jeszcze pełniej uwydatniony przez ustanowienie, a raczej przez objawienie związanego z nim sakramentu łaski. Łacińskie słowo sacramentum oznacza tyle co tajemnica, tajemnicą zaś w jakimś najogólniejszym tego słowa znaczeniu jest to, co nie jest w całej pełni poznane, bo nie jest w całej pełni widzialne, nie leży bowiem w polu bezpośredniego doświadczenia zmysłowego. Otóż poza polem tego doświadczenia, w sferze samego już tylko “zrozumienia”, znajduje się zarówno to prawo własności, jakie ma każda z osób w stosunku do siebie samej, tym bardziej zaś to dominium altum, jakie ma w stosunku do każdej z nich Stwórca. Skoro się jednak to najwyższe prawo własności przyjmuje — a przyjmuje je każdy człowiek religijny — to małżeństwo musi szukać usprawiedliwienia przede wszystkim w Jego oczach, musi ono zakładać Jego aprobatę. Nie wystarczy, że kobieta odda swoją osobę przez małżeństwo mężczyźnie, a on jej swoją. Jeśli każda z tych osób jest równocześnie własnością Stwórcy, wobec tego i On musi oddać jego jej, a ją jemu, a w każdym razie musi zaaprobować ich wzajemne oddanie się zawarte w instytucji małżeństwa. […]
Prócz tego jednak sakrament małżeństwa wyrasta na gruncie tego przeświadczenia — które zawdzięczamy Ewangelii — że usprawiedliwienie człowieka wobec Boga dokonuje się zasadniczo przez łaskę. Łaskę zaś otrzymuje człowiek przez sakramenty, których udziela Kościół obdarzony w tym celu przez Chrystusa władzą w porządku nadprzyrodzonym. I dlatego dopiero sakrament małżeństwa zaspokaja w całej pełni potrzebę usprawiedliwienia faktu współżycia małżeńskiego wobec Boga-Stwórcy. Tym się też tłumaczy, że ustanowienie jego przyszło w parze z definitywnym objawieniem porządku nadprzyrodzonego.
s.200-201