Tęsknota

Tęsknota za przyjaciółmi, wrogami, żywym człowiekiem i przyrodą to oznaka słabości, czy siły? Spędzając kolejne dni w łóżku, zaprzyjaźniłem się – z tęsknoty – z firanką w oknie. Cierpliwie czeka, aż oczy otworzę i kiedy na powrót je zamknę…

Czas choroby

Czas choroby, czas bezruchu, to także czas uspokojenia, przemyślenia i odkrywania tego, o czym się zapomniało. Przypomniały mi się takie studenckie życzenia (lepiej nie pytajcie, z którego roku, ani kto pisał) pozytywnego spoglądania w przyszłość…

Magnificencjo Rektorze, Szanowni Państwo Senatorowie, Szanowni Goście, Szanowni Wykładowcy, a przede wszystkim Drodzy Przyjaciele Studenci!!!

Serdecznie witam was słowami Dzień Dobry! Ponieważ czas studiów jest dla nas Dobrym dniem, pełnym radości, ale i oczywiście smutków, tak jak na Dobry dzień przystało. A jest tak tylko wtedy, gdy jako studenci mamy nadzieję wbrew nadziei, że jeszcze kiedyś, a nawet tutaj zmądrzejemy.

Drodzy studenci I roku życzę Wam, aby ta nadzieja, nie opuszczała Was w poszukiwaniu i odkrywaniu Prawdy. Abyście sięgali tam, gdzie wzrok nie sięga.

Całej społeczności akademickiej, życzę dużego poczucia humoru, radości z muzykowania, a przede wszystkim nie marnowania czasu, w zgodzie ze słowami carpe diem!!!

Dziękuję

Życzenia zostały przyjęte przez społeczność akademicką z oburzeniem. Na lata pozostał jednak w oczach wzrok wykładowcy historii kultury, który życzliwie uśmiechał się po wysłuchaniu całości oraz rozpalony radością wzrok kilku przyjaciółek i przyjaciół powtarzających potem w studenckim klubie słowa carpe diem. Dla tych ludzi było warto świrować pozytywnie 🙂

carpe diemłac. chwytaj dzień, korzystaj z każdego dnia, nie marnuj mijających chwil

Ciekawe czego dzisiaj należałoby życzyć studentom i wykładowcom?

Flaga Maryi

Homilia wygłoszona przez ks.abp. Józefa Życińskiego w Piekarach Śląskich. Dalekowzroczne słowa mądrości, gorąco polecam przeczytaniu i przemyśleniu!

[…] Postawmy sobie pytanie, jak mogłoby wyglądać Zwiastowanie, gdyby archanioł Gabriel przyszedł współcześnie do rodziny kogoś z naszych bliskich, proponując mu specjalne Boże plany zbawcze. Jakie by było pierwsze pytanie kogoś, kto uważa się za realistę i potrafi organizować sobie życie, nie wykazując się nadmiarem wrażliwości sumienia? Obawiam się, że pierwsze pytanie brzmiałoby wtedy: “Za ile? Co ja z tego będę miał? Czy mnie się to opłaca?”

I wtedy nasi sprytni rodacy potrafiliby podyktować aniołowi warunki: “Owszem, przyjmiemy Bożą propozycję, ale tak: po pierwsze – grupa ochroniarzy, żeby bronić Pana Jezusa, żeby się nie trzeba było bać; po drugie: trzy wille – jedna w Nazarecie, druga w Jerozolimie, trzecia – w Egipcie, żeby można było pojechać i odpocząć; po trzecie: grono kucharek i sprzątaczek – nie można sobie przecież wyobrazić, żeby sama Matka Boża zajmowała się sprzątaniem czy gotowaniem”. Niektórzy z naszych potrafiliby zrobić dobry interes na Zwiastowaniu. […]

Wróćmy do tamtych momentów, kiedy w Polsce zaczynała narastać dziejowa niesprawiedliwość, kiedy wojska sowieckie podeszły do brzegów Wisły i stanęły, patrząc na uczestników Powstania Warszawskiego z rezerwą i dystansem. Wyobraźmy sobie, że wtedy uczestnikom Powstania dano by możliwość wyboru – mogą wybrać Polskę, zjednoczoną z Europą, albo Polskę, zjednoczoną ze Wschodem i z wojskami, które stoją po drugiej stronie Wisły. Jakiego wyboru dokonalibyśmy wtedy? Sądzę, że nikt z nas, ani nikt z tych, którzy zginęli w Powstaniu, nie miałby wątpliwości, że Polska od przyjęcia chrztu była zawsze obecna w dziejach Europy i kształtowała oblicze tej Europy. […]

(opoka.org.pl)

cd. do “dwójka w namiocie”

W nawiązaniu do dyskusji “dwójka w namiocie” po jej zakończeniu natknąłem się na dwójkę w mieszkaniu i zaciekawiła mnie — jak dla mnie jednoznaczna — argumentacja ks.Pawła Gronowskiego. W listach została poddana krytyce i negatywnie oceniona.

Cóż chyba miałem z księdzem Pawłem tego samego katechetę i uwrażliwianie na zgorszenie 😉
Z drugiej strony przecież dzisiaj przy współczesnej swobodzie, pojęcie zgorszenia jest już przeżytkiem, nieprawdaż?