PM 0. Pełnia Modlitwy

Drodzy Contemplatowicze,

tym listem rozpoczynam moje zamyślenia nad “Pełnią modlitwy” o.Jacka Woronieckiego OP. Jest to dla mnie pierwsze zetkniecie z mądrością tej księgi, jest to niejako kroczenie po kartach księgi ku “Pełni modlitwy”.

Bardzo proszę o uwagi, jeśli coś będziecie chcieli zmienić. Miłego czytania i owocnej refleksji.

Wstęp
O autorze i O autorze
O książce

Po książkę sięgałem z niejakim ociąganiem, zastanawiałem się, jak można mieć odwagę pisania o “Pełni modlitwy”. Przy czytaniu książek, ciągnięty niecierpliwością, z zasady pomijam lekturę wstępu. Tym razem, ciekawość wzięła górę. Zaintrygowało mnie, kim był o.Jacek, dlaczego podjął tak trudny temat? o.Marcin Andrzej Babraj OP tak opisał o.Jacka:

był człowiekiem głębokiej wiary, o której pisał, iż winna być wyrazem mocnego przekonania, że swą wartością przewyższa wszystko, cokolwiek świat i życie doczesne dać nam mogą

Zastanowiła mnie dwubiegunowość życia o.Jacka. Na jednym biegunie życia czas powołania, na drugim czas podsumowania.

Czas powołania i bezwarunkowe pójście za słowami “Masz być kapłanem”:

Rodzące się wątpliwości na temat powołania rozstrzygnął ojciec Honorat Koźmiński, kapucyn z Nowego Miasta, polecając w czasie spowiedzi: Masz być kapłanem. Za jego radą Adam Woroniecki po ukończeniu studiów przyrodniczych zapisał się na teologię, również we Fryburgu.

Czas podsumowania, jakże pokorne słowa, płynące z głębi modlitwy:

Późno ukochałem cię, kapłaństwo Chrystusowe, i dziś łzy przesłaniają mi oczy, gdy to piszę, a piszę ku przestrodze młodych, aby nie marudzili na drodze powołania, aby od pierwszej chwili umiłowali całą siłą duszy to święte znamię kapłaństwa, będące szczególnym udziałem w kapłaństwie Chrystusowym, dowodem największego zaufania, jakie Bóg może okazać człowiekowi

Słowa czasu podsumowania, stały się dla mnie szczególnie ważne. Jak ja, mogę wykorzystać dar “Pełni modlitwy”, dla ukochania i pełnego przeżycia mojego kapłaństwa świeckich?

Do dalszego kroczenia drogą odkrywców, zachęca mnie o.Jacek Salij słowami:

Z pewnością niejeden raz przerwiemy czytanie teoretycznej części tej książki, żeby po prostu zacząć się modlić. Kiedy bowiem czyta się taką teorię, serce wprost samo rwie się do modlitwy.

Nie zmarnować młodości

Tak sobie jakoś, pomimo planów, inaczej niedzielę ułożyłem. I gdy dopiero, późnym popołudniem, poszedłem do kościoła. To zachwyciło mnie piękno przyrody — ostatnie dni lata. Pani Jesień już u proga… A potem zabrzmiała ta piękna pieśń “Krzyżu święty…”. Życie, droga wędrowców szukających Miłości…, śród piękna zielonych drzew, błękitu nieba i kłębiących się bielą chmur.

Wśród wędrowców z krzyżami jeden narzekał, że krzyż niewygodny, że go bardzo boli, że za długi, że po ziemi się wlecze. Przystanął, odmierzył i odciął kawałek. Resztę poniósł dalej i wygodniej mu było. Aż tu raptem rzeka przecięła im drogę. Każdy kładł swój krzyż, opierając o nabrzeże i po krzyżu jak po moście, szedł na drugą stronę. Prawie wszystkim się udało, tylko jeden był za krótki, nie dosięgał brzegu. Za krótki o kawałek, o ten kawałek odcięty. Nie o więcej, tylko o to, co wędrowcowi przeszkadzało. I został na brzegu, a po drugiej stronie — piękny świat.

ks.Krzysztof Pawlina
Nie zmarnować młodości s.86