Kiedyś było łatwiej

Kiedyś było łatwiej. Gdy chciałem posłuchać prawdziwych informacji, wyszukiwałem stacji Radia Watykańskiego, Głosu Ameryki, Radia Wolna Europa lub BBC po polsku.

Później pojawił się wolny głos, w polskiej telewizji i radio.

Dzisiaj, jeżeli jakiś dziennikarz (niekoniecznie przeze mnie lubiany jako osobowość), zaczyna walczyć o ukazywanie prawdy w mediach. Szybko się go zwalnia albo wymusza jego odejście. Te osoby to przykłady walki o prawdziwe, niezależne dziennikarstwo i konsekwencji jakie się z tym wiążą: Krzysztof Skowroński, Katarzyna Kolenda-Zaleska i w ostatnich dniach Tomasz Lis.

Papież apelował do dziennikarzy, aby byli ludźmi sumienia. Dzisiaj potrzeba nam wspomagać, dobrym słowem tych dziennikarzy, którzy próbują nie utonąć w bagnie powszechnej służalczości politykom i bylejakości intelektualno-moralnej.

Dzielenie duchownych na dobrych i złych

Dzielenie duchownych na dobrych i złych, postępowych i zacofanych stanowiło ulubioną metodę działania władz komunistycznych, które usiłowały przeciwstawiać dobrego biskupa Klepacza złemu kardynałowi Wyszyńskiemu […]

Inny był styl działań Prymasa Tysiąclecia, który jadąc do Rzymu po zakończeniu uwięzienia, zabrał ze sobą bp.Klepacza, by podkreślić, że więcej ich łączy, niż dzieli […]

W pluralistycznym społeczeństwie będą często powstawać sytuacje, w których naturalne są różnice zdań.
abp Józef Życiński cyt. za GW z dnia 9 lutego 2004

PM 7.1 Rozum jest potrzebny w modlitwie

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
7.1 Modlitwa całego człowieka

Zawsze jednak, choćby w najprostszej formie, musi się na dnie modlitwy znaleźć jakaś myśl, jakiś proces rozumowy. Istota rozumna nie może wykonywać tej najważniejszej swojej funkcji bez udziału rozumu, naczelnej władzy swej duszy. […]

Nie ma więc modlitwy bez natężenia woli do Boga, bez tego głębokiego chcenia, aby prawdy Boże, nad którymi umysł nasz się zatrzymał, zostały przez nas urzeczywistnione, aby nas zbliżyły do Boga i z Nim połączyły. Modlitwa jest zawsze aktem miłości i to miłości aktualnej, świadomej, łączącej nas wewnętrznym upodobaniem z tym Bogiem, którego poznajemy rozumem i wiarą i który nam objawił, że w duszach naszych chce zamieszkać.

W modlitwie mam używać wszystkich władz duszy. Winny one zostać całkowicie oddane temu celowi. Rozum otrzymuje kierowniczą rolę, prowadzi procesy myślowe. To dzięki zaangażowaniu rozumu jestem w stanie rozważać prawdy wiary, a następnie w oparciu o miłość ku Bogu, wysnuwać wnioski i postanowienia do realizacji w codziennym życiu.

Czasami w mojej modlitwie pojawia się pokusa całkowitego odrzucenia rozumu -> pełna spontaniczność. Jednak rozum powinien w tej modlitwie uczestniczyć, choć jak pisze o.Jacek “w wyższych formach modlitwy udział rozumu ilościowo maleje”. św.Teresa przestrzegała przed ograniczeniem się tylko do myślenia “aby się dobrze modlić, nie potrzeba wiele myśleć, ale wiele miłować”.

Modlitwa w odróżnieniu od rozumowania, nie jest tylko, samym poznawaniem prawdy dla poznania. Modlitwa jest połączeniem działalności rozumu i woli, czego następstwem, winno być wyciągnięcie z rozważanych prawd, konkretnych wniosków na życie. Modlitwa jest działaniem rozumu praktycznego (kierującego życiem razem z wolą), a nie tylko rozumu teoretycznego (poznawanie prawdy bez odniesienia do życia).

Nasze czasy są O.K.

Słuchając narzekań na dzisiejsze czasy i widząc jakby społeczną niechęć do ukazywania zawartego w nich Dobra, zastanawiam się nad pojęciem proporcji. Jakże trudne w Polsce były czasy, gdy Prymasem był kardynał Stefan Wyszyński, w porównaniu z czasami dzisiejszej wolności religijnej. Jest w nas jednak, jakieś tragiczne zamiłowanie do trwania w podziałach i ciągota do wywoływania nowych. Jakby nieustannie szuka się złych stron u drugiego człowieka, zamiast iść śladami Matki, bo “Matka, zobaczyć dobro w nas umie”.

Niezbędny jest ktoś do zwalczania: a to ateista, a to komunista itd. Dzień 4 czerwca 1989r., w którym upadł komunizm w Polsce jakby nie istniał. Na transparentach chodzących do Kościoła zmieniono hasła na “miłujmy się”, a w niektórych sercach dalej trwa “homo sovieticus” i szukanie zła w drugim człowieku. Tak, jakby to dobro, które zakiełkowało i wydało plon obfity w ciągu ostatnich 15-lat, miało na wieki pozostać odrzucone i niezauważone. Nie mogę się z taką postawą zgodzić.

To, że nie powinno się narzekać na swoje czasy, głęboko rozumiał i umiał o tym przekonywać Ksiądz Prymas Wyszyński. Wielokrotnie powtarzał, zwłaszcza na bardziej kameralnych zebraniach, że pod pozorem, iż czasy są ciężkie, możemy nie wypełnić tych zadań, jakie Chrystus Pan stawia dziś przed nami, właśnie w tych, a nie innych warunkach, przy takich właśnie ograniczeniach i utrudnieniach, wśród niekoniecznie pomyślnych prądów umysłowych i moralnych.

Dopiero po latach zorientowałem się, że jest to spojrzenie rdzennie biblijne. “Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia!” – wołał Apostoł Paweł (2Kor6,2) i chyba nawet byłoby trudno nie dosłyszeć nuty entuzjazmu, jaka brzmi w tych słowach. Zarazem dwa wiersze dalej dowiadujemy się, że ten czas upragniony i ten dzień zbawienia przebiega “wśród utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów”.

o.Jacek Salij OP – Nasze czasy są O.K.

Ewangelia = Dobra Nowina, jako wierzący mam głosić Światu – Dobrą Nowinę.