“Czy sprawiedliwość wystarcza?”

Miłosierdzie jest poniekąd przeciwstawione sprawiedliwości Bożej, okazuje się zaś nie tylko w tylu wypadkach potężniejsze od niej, ale także głębsze. Już Stary Testament uczy, że aczkolwiek sprawiedliwość jest prawdziwą cnotą u człowieka, u Boga zaś oznacza transcendentną Jego doskonałość, to jednak miłość jest od niej „większa”. Jest większa w tym znaczeniu, że jest pierwsza i bardziej podstawowa. Miłość niejako warunkuje sprawiedliwość, a sprawiedliwość ostatecznie służy miłości. Ów prymat, pierwszeństwo miłości w stosunku do sprawiedliwości (co jest rysem znamiennym całego Objawienia), ujawnia się właśnie poprzez miłosierdzie. Było to do tego stopnia oczywiste dla Psalmistów i Proroków, że sam termin sprawiedliwość oznacza u nich zbawienie dokonane przez Boga i Jego miłosierdzie. […]

Trudno nie stwierdzić, że w świecie współczesnym zostało rozbudzone na wielką skalę poczucie sprawiedliwości. Z pewnością też ono jeszcze bardziej uwydatnia to wszystko, co ze sprawiedliwością jest sprzeczne, zarówno w stosunkach pomiędzy ludźmi, pomiędzy grupami społecznymi czy „klasami”, jak też pomiędzy poszczególnymi narodami, państwami, wreszcie systemami politycznymi, czy też całymi tak zwanymi światami. Ów głęboki i wieloraki nurt, u podstaw którego świadomość współczesnych ludzi postawiła sprawiedliwość, świadczy o etycznym charakterze owych napięć i zmagań, które przenikają świat.

Kościół dzieli z ludźmi naszych czasów owo głębokie, gorące pragnienie życia pod każdym względem sprawiedliwego Nie przestaje też poddawać uwadze licznych aspektów owej sprawiedliwości, o jaką chodzi w życiu ludzi i społeczeństw. […]

Trudno wszakże nie zauważyć, iż bardzo często pogramy, które biorą początek w idei sprawiedliwości, które mają służyć jej urzeczywistnieniu we współżyciu ludzi, ludzkich grup i społeczeństw, ulegają w praktyce wypaczeniu. Chociaż więc w dalszym ciągu na tę samą ideę sprawiedliwości się powołują, doświadczenie wskazuje na to, że nad sprawiedliwością wzięły górę inne negatywne siły, takie jak zawziętość, nienawiść czy nawet okrucieństwo, wówczas chęć zniszczenia przeciwnika, narzucenia mu całkowitej zależności, ograniczenia jego wolności, staje się istotnym motywem działania: jest to sprzeczne z istotą sprawiedliwości, która sama z siebie zmierza do ustalenia równości i prawidłowego podziału pomiędzy partnerami sporu. Ten rodzaj nadużycia samej idei sprawiedliwości oraz praktycznego jej wypaczenia świadczy o tym, jak dalekie od sprawiedliwości może stać się działanie ludzkie, nawet jeśli jest podjęte w imię sprawiedliwości. Nie na próżno Chrystus wytykał swoim słuchaczom, wiernym nauce starego testamentu, ową postawę, która wykazała się w słowach: „oko za oko i ząb za ząb” (Mt 5, 38). Była to ówczesna forma wypaczenia sprawiedliwości. Formy współczesne kształtują się na jej przedłużeniu. Wiadomo przecież, że w imię motywów rzekomej sprawiedliwości (np. dziejowej czy klasowej) niejednokrotnie niszczy się drugich, zabija, pozbawia wolności, wyzuwa z elementarnych ludzkich praw. Doświadczenie przeszłości i współczesności wskazuje na to, że sprawiedliwość sama nie wystarcza, że — co więcej — może doprowadzić do zaprzeczenia i zniweczenia siebie samej jeśli nie dopuści się do kształtowania życia ludzkiego w różnych jego wymiarach owej głębszej mocy, jaką jest miłość. To przecież doświadczenie dziejowe pozwoliło, między innymi, na sformułowanie twierdzenia: summum ius — summa iniuria. Twierdzenie to nie deprecjonuje sprawiedliwości, nie pomniejsza znaczenia porządku na niej budowanego, wskazuje tylko w innym aspekcie na tę samą potrzebę sięgania do głębszych jeszcze sił ducha, które warunkują porządek sprawiedliwości.
Jan Paweł II – Encyklika “Dives in misericordia”

Przyjaciel SB’ków i lustrowanych

Jezus bogaty w miłosierdzie jawi się w Ewangeliach jako przyjaciel celników, czym gorszył faryzeuszy. Dzisiaj mam odwagę stwierdzić, że Jezus poszedłby do SB’ków i lustrowanych, i z miłością był pośród nich.

Mam odwagę spytać także i Ciebie, “Czy SB’cy i lustrowani są jeszcze naszymi bliźnimi?”. Odpowiesz: “mieszasz pojęcia…, nie przyznali się do grzechu, trzeba ich napiętnować…, jesteśmy czyści i oni powinni się oczyścić…”

Obawiam się dnia w którym, w imię źle pojętej miłości bliźniego, policjanci z polecenia Państwa będą doprowadzać obywateli do konfesjonału siłą i w kajdankach, bo tam już nie będzie miejsca na Rachunek Sumienia i rozmowę syna marnotrawnego z Ojcem. To grzesznika sumienie ma go skłonić do nawrócenia, a nie nasze sumienie!

Dzisiaj czuję się przyjacielem SB’ków i lustrowanych, bo dlaczegóż miałbym uważać, że jestem lepszy od nich.

Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: “Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: “Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony». (Łk18,9-14)

Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A [był tam] pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty. Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło» (Łk19,1-10)

Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». (J8,1-18)

Mam odwagę spytać także i Ciebie, “Dlaczego tyle energii tracisz na tropienie demonów przeszłości, skoro w tamtych czasach byłeś małym dzieckiem lub młodzieńcem z mlekiem pod nosem? Aż tak dobrze znasz tamte czasy, aby wypowiadać wyroki. Także jeśli jesteś starszy, to czy rzeczywiście byłeś tak nieświadomy co się wokoło dzieje? Dlaczego nie poszedłeś napomnieć Brata i Siostry? Dlaczego nie pomogłeś im wtedy wrócić na drogę Prawdy?”.

Spójrz dzisiaj wokół Ciebie są ludzie potrzebujący napomnienia, Twój kolega zapija się na śmierć i bije chorą żonę, Twoja koleżanka zastanawia się nad uśmierceniem własnego dziecka, ponieważ znikąd nie widzi pomocy ani nadziei, Twój współbrat kapłan myśli o ucieczce od wiary, bo zagubił się w trudnej ordynarnej szkole i odnalazł w świecie nastolatkowej pornografii, Twoi sąsiedzi mają kilkorodzieci, ale od paru lat nie mogą otrzymać pracy. To są prawdziwe problemy naszych czasów i z nimi mamy się zmierzyć.

Oby nie było tak, że teraz będziesz milczał wobec kłopotów Twoich bliźnich, a dopiero za 20-cia lat staniesz w pierwszym szeregu kamieniujących. Biada Ci! bo taką samą miarą odmierzą Ci sprawiedliwość.

PS
Na marginesie, nie każdy SB był zbrodniarzem, np. p. Czesia pracująca na etacie w esbeckiej toalecie, podobnie jak nie każdy lustrowany był donosicielem i agentem, ale o tym w łatwości uogólniania zapominamy.

Dekalog

Niby dobrze znany, niby dobrze omówiony, a jakby nieobecny w życiu codziennym.

Niby tylko dziesięć słów, niby tylko proste warunki, a jednak człowiek lubi mówić i myśleć o własnej bezgrzeszności.

Niby jest, ale politycy bardziej wierzą w egzekwowanie własnych zapisów prawnych, niż w realizację zapisów Boga.

Tak sobie w mojej małej głowie myślę, dlaczego politycy nie idą drogą Dekalogu, tylko przymuszają innych do drogi pseudo dekalogu.

Dekalog to rozmowa człowieka z Bogiem i żaden polityczny pośrednik tego nie zmieni!

Humanizm

to słowo – jak się dowiedziałem – które określa załatwienia sprawy w sposób odbiegający od ogólnie przyjętego za prawny i obowiązujący.

Droga do władzy

Dla jednych “Droga do władzy” prowadzi poprzez poznawanie świata i służbę drugim, w pełnym poszanowaniu wiedzy i mądrości innych.

Dla drugich “Droga do władzy” prowadzi przez eliminację tego co nie znane, włącznie z eliminacją z życia publicznego osób mądrzejszych od siebie.