Gdyby nasza wiara była prawdziwa, przenosilibyśmy góry.
Gdyby nasze zaangażowanie w modlitwę i uczynki miłosierdzia, dorównało zaangażowaniu w tropienie masonów, zaangażowaniu w rzekomą walkę z aborcją i pornografią, to szatan nie miałby szans na buszowanie w Kościele.
Gdyby tak zacząć dzień od modlitwy, przejść dzień z uśmiechem i uczynkami miłosierdzia, a na koniec zakończyć go modlitwą, to na szukanie szatana zabrakłoby czasu… szatan sam by uciekł z wściekłości i nudów.
Za to obecnie można odnieść wrażenie, że winni są tylko bliżej nieokreśleni oni… a my jesteśmy chodzącymi ideałami, bo jesteśmy w Kościele.