Proporcje wiary…

Gdyby nasza wiara była prawdziwa, przenosilibyśmy góry.

Gdyby nasze zaangażowanie w modlitwę i uczynki miłosierdzia, dorównało zaangażowaniu w tropienie masonów, zaangażowaniu w rzekomą walkę z aborcją i pornografią, to szatan nie miałby szans na buszowanie w Kościele.

Gdyby tak zacząć dzień od modlitwy, przejść dzień z uśmiechem i uczynkami miłosierdzia, a na koniec zakończyć go modlitwą, to na szukanie szatana zabrakłoby czasu… szatan sam by uciekł z wściekłości i nudów.

Za to obecnie można odnieść wrażenie, że winni są tylko bliżej nieokreśleni oni… a my jesteśmy chodzącymi ideałami, bo jesteśmy w Kościele.

Kartą czy nie kartą?

Przyzwyczaiłem się do jednostronnych artykułów, które pojawiają się w mediach. Obecnie najpopularniejszy temat to “rąbią nas na kartach”… Oczywiście bez problemu “dociekliwy redaktor” ujawnia wszystkie tajemnice “układu”…

Niestety brakuje w tego typu artykułach, spojrzenia z drugiej strony. Niby kartą jest drożej bo prowizje itp. Ale przecież za konwojowanie gotówki, za jej zliczanie też trzeba płacić. Co więcej ileż trudności powoduje w sklepie klient pojawiający się z banknotem z bankomatu… Coraz częściej obsługa klienta z banknotem 50 lub 100zł trwa dłużej, niż pełna operacja kartowa z podpisem. Dlaczego? Bo drobne na wydawanie reszty kończą się bardzo szybko, a potem kasjerce pozostaje poszukiwanie drobnych na zapleczu lub w pobliskim sklepie.

Dochodzi jeszcze konieczność zabezpieczenia kasy, w której jest gotówka wobec wydruków z terminala. Tak więc trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć, że kartą zawsze znaczy drożej. Być może czasami znaczy więcej zakupów, skoro bez gotówki w kieszeni, ktoś może wejść do sklepu, zamiast zniechęcony szukać bankomatu…