Pewność – gdzie jej szukać?

Zastanawiam co można schować pod słowami “mieć pewność”.

Jedni zdają się “mieć pewność”, że jutro będzie pochmurnie, a nazajutrz ich pewność znika, bo budzi nas słońce.

Inni zdają się “mieć pewność”, że wszystkiego dopilnowali i wszystko przewidzieli, a za jakiś czas krzyczą boleścią niepewności.

A jeszcze inni od początku nie mają pewności, ale tylko ufają, wierzą i mają nadzieję, że tam do góry dojdą swoim, małym, marnym ziemskim życiem. Ale czy oni mają pewność?
Wbrew pozorom mają, bo gdy ich spytasz dlaczego idą pod górę dla nich za wysoką, albo dlaczego coś się dzieje – to oni wtedy mają pewność, że On jest, tu i teraz, tak jak był i będzie na zawsze.

Wybór rzeczywistości – szansa na sukces?

Gdy przeglądam coraz to bardziej oryginalne pytania w internetowych sondażach, zastanawiam się czy stwarzanie wrażenia, że o prawdach decydują sondaże, ma jakiś głębszy cel, czy też jest przejawem bezmyślności pytających.

No bo skoro można pytać, o politykę, o życie i śmierć, to dlaczego nie zadać na przykład takiego pytania: Czy akceptujesz, że po środzie jest czwartek? Czy należałoby to zmienić?

Obawiam się, że wbrew logice, która zawęża pole możliwego wyboru. Większość odpowiadających wybrałaby nową rzeczywistość, na przykład po środzie chcieliby sobotę, bo wtedy szybciej mogliby odpocząć.

Szkoda, oj szkoda, że logika nie jest poprawna społecznie…

Refleksja czy oglądalność – do kogo należy wybór?

Kiedyś media publikowały artykuły skłaniające do refleksji, natomiast za materiały pobudzające trzeba było płacić, wchodząc do zastrzeżonej strefy serwisu lub na przykład oddzielnego pomieszczenia w wypożyczalni wideo.

Obecnie pobudzające treści są na pierwszych stronach i w zasadzie są to jedyne dostępne treści, za jakiekolwiek artykuły sklaniające do refleksji trzeba płacić.
O wszelkiej erotyce, mówiło się dawniej szeptem lub na uszko, dzisiaj o refleksji mówi się “piano”.

I tak się zastanawiam, skoro ludzie dostają to, na co niby jest zapotrzebowanie – czyli mocno klikalne pobudzacze, to niby dlaczego mieliby płacić za coś co zmusza do myślenia i refleksji.

Trochę mi to przypomina ostatnie wydarzenia w piłce nożnej, ktoś mówi że to za drogo, a ktoś inny nas uszczęśliwia ekstra płatną transmisją… i jeszcze liczy że będę naiwny i za coś takiego zapłacę.

PS
Wbrew pozorom bez i-cośtam można żyć 🙂