“Wstańcie, chodźmy!”

Przyjeżdża papież Benedykt XVI, już jutro radośnie zaśpiewamy “Witaj Piotrze Opoko Kościoła w progach naszego Ojczystego domu“!

Przyjeżdża papież Benedykt XVI, wybitny teolog naszych czasów zwróci nasze spojrzenia ku Bogu, teologii i prawdziwym wartościom.

Przyjeżdża papież Benedykt XVI, i powtórzy słowa Jana Pawła II skierowane do młodych “Wypłyń na głębię!”. Wypłyń na głębię jest skierowane ku przyszłości i skierowane do wszystkich ludzi dobrej woli. Mamy iść drogą pojednania i Bożego Miłosierdzia razem ze Starszymi Braćmi w Wierze, Niemcami i Europą.

Wstańcie, chodźmy!” Jan Paweł II

Benedykt XVI

Za kilka dni Benedykt XVI przyjedzie do Polski głosić nadzieję Zmartwychwstania. Miałem nadzieję, że czas bezpośrednio poprzedzający Pielgrzymkę, będzie czasem wyciszenia wśród polskich polityków i dziennikarzy.

Dopiero co media rozpaliły się wiadomością o “Judaszu”, a już rozpalają się rzekomym odtajnieniem “moskiewskiej pożyczki”…

Duchowe i polityczne wyciszenie pozostaje ułudą…, bo przecież Polacy mają ważniejsze sprawy na głowie niż wizyta następcy Jana Pawła II, Benedykta XVI… Polacy nawet przed taką wizytą muszą się kłócić i niepokoić społeczeństwo przygotowujące się do Duchowego spotkania.

Duchowe zamyślenia

W moim odczuciu do największych pokus współczesności należy pokusa odejścia od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem. Coraz częściej z różnych powodów – najczęściej wymagań zawodowych, człowiek odkłada czas modlitwy = rozmowy z Bogiem, na odległe miejsce. Bieg zajęć nowego dnia, pozostawia coraz mniej czasu dla Boga.

Pamiętam czas liceum gdy znajdowałem czas aby codziennie wstępować – w drodze do szkoły – na chwilę modlitwy w Kościele. Pamiętam czas studiów, gdy w miarę możliwości, czas nauki rozpoczynał się prawie codzienną poranną Mszą św. akademicką. Pamiętam także czas początku zawodowego, gdy wracając z pracy zatrzymywałem się aby odetchnąć ciszą Adoracji Najświętszego Sakramentu.

Jednak praca i inne wymówki powolutku wdzierają się w ten Boży czas i odbierają go…

Zastanawiam się nad wydarzeniami ostatnich dni, nad wskazaniem przez media współczesnego Judasza w osobie kapłana. Nie znam życiorysu tego kapłana, poza jego wypowiedziami i publikacjami w ostatnich latach, więc nie mogę zająć żadnego stanowiska, zwłaszcza w oparciu o dokumenty państwa totalitarnego. Zastanawiam się dlaczego człowiek współczesny tak bardzo szuka Prawdy, w odkrywaniu przeszłości? Dlaczego pragnienie rozeznania czy ktoś był agentem staje się społecznie ważniejsze od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem? Rozumiem, że są osoby, które potrzebują się wyzwolić z zakłamania przyjaciół i odkryć, kto przez te lata był ich własnym Judaszem i się do tego nie przyznał do dnia dzisiejszego.

Najprościej byłoby otworzyć wszystkie archiwa, wszystko opublikować i raz na zawsze skończyć z “trupem” w szafie. Ale czy to coś zmieni? Osobiście obawiam się, że nie. Byli członkowie aparatu bezpieki pędzą obecnie dostatnie życie w Kanadzie, Niemczech lub na dobrych posadach w Polsce. Archiwa kryją dokumenty mniej lub bardziej prawdziwe – na osoby, które można było wydać opinii publicznej, i których akt nie zniszczono.

Oczywiście można zakładać, że nie znaleźli się tam sami nieudacznicy, którym teczki przypadkowo sfabrykował aparat bezpieki, z drugiej jednak strony nie ma tam na pewno “przysłowiowych Kowalskich”, którzy życzliwie donosili dyrekcji kto i co na władzę ludową w zaciszu pokoju powiedział. Nie ma tam z pewnością tych wszystkich drobnych donosów i nikczemności “przysłowiowego Kowalskiego”, które wielu osobom zapewniły krócej lub dłużej trwający pobyt w areszcie.

Zastanawiam się także, czy to nie jest i tak, że ten “przysłowiowy Kowalski” zapomniał już o swoich drobnych upadkach, a teraz goni z maczugą za tymi, co mają dokumenty w archiwach aparatu bezpieki.

W moim odczuciu do największych pokus współczesności należy pokusa odejścia od Duchowego Zamyślenia nad własnym życiem. Boję się, że społeczeństwo skupiając całą uwagę na Lustracji, przestaje zwracać uwagę na teraźniejszość i przyszłość. A dzisiejszy rozwój Duchowego Zamyślenia w moim głębokim przekonaniu powinien brać początek we własnym godnym życiu i z niego promieniować na otoczenie. Natomiast my niejako coraz bardziej taplamy się w mrokach brudnej przeszłości i liczymy, że ona nas rozpromieni.

Wierzę w “absurd” Bożego Miłosierdzia, które przebacza człowiekowi skruszonemu. Ku skrusze – w moim przekonaniu – winna prowadzić Miłość bliźniego, a nie publiczne ukazywanie jego błędów i upadków.

Mogę nie mieć racji, być może dzisiaj jest taki czas, że człowiek współczesny poszukuje takiego Rachunku Sumienia, w którym wychodzi na środek Kościoła, a współbracia i współsiostry wykrzykują wszystkie jego winy trzymając w rękach dokumenty.

Nie wierzę w prawdę historyczną płynącą z teczek

Nie wierzę w prawdę historyczną płynącą z teczek.

Wierzę w świadectwo życia i słowa ludzi, żyjących w tamtych trudnych czasach. Widz nie posiadający kręgosłupa moralnego potrzebuje igrzysk, aby stwierdzić, że sam jest lepszy od tych zateczkowanych.

Czy teczki coś zmienią? W moim odczuciu nic nie zmienią, ponieważ teczek prawdziwych zbrodniarzy już nie ma, a teczek tych którzy działali na zlecenie Sowietów nigdy nie zobaczymy.

Gdybyśmy tyle energii, co na poszukiwanie teczek, pożytkowali na codzienny Rachunek Sumienia, to już dawno nauczylibyśmy się Trwania w Prawdzie, Miłosierdzia i Przebaczenia.

Osobiście mam duży dystans do prawd historycznych czerpanych z dokumentów niemoralnego systemu, bo u jego podstaw leży założenie, że ten system był jednak poniekąd moralny i dlatego teczki nie kłamią. Zastanawiam się także dlaczego funkcjonariusz UB i SB miałby zachowywać najwyższą jakość procedur dokumentacyjnych, stosowanych np. przez CIA lub FBI, skoro i tak rozliczano go z ilości agentów, a nie z prawdziwości materiałów.

Teczki stworzone przez system kłamstwa, mają być drogą do Prawdy – dla mnie osobiście to fałszywa droga do Prawdy!

PS
Nie pamiętam żadnej wypowiedzi Jana Pawła II, w której wskazywałby na konieczność odkrywania prawdy w teczkach, zamiast budowania wspólnego domu i przyszłości.