Wolę dzień “Z” niż “bez”

Wolę dzień z mądrym artykułem, niż kolejne dni bez…
No ale, nie mam Facjato-konta więc nie zbiorę ponad 100k podpisów.

Z kronikarskiej strony: to zadziwiające, jak w hałasie dużego miasta, człowiek potrafi w jednej chwili wykorzystać najmniejszy skrawek oazy spokoju i zachwycić się śpiewem ptaków, szumem wiatru i wygrzewającymi się w słońcu kotami. Niby pustynia, a jednak zawsze jest jakaś oaza.

Woda smakująca solą

Z ciekawostek woda z kranu, po przegotowaniu smakuje solą… ale tylko przez pierwsze kilka dni. Po przystosowaniu, można odkryć ze zdumieniem, że woda z butelki jest bez smaku – bo nie ma smaku soli 😉

Ser ma smak soli, mięso ma smak soli i nawet sól ma smak soli – czyli sól jeszcze smaku nie utraciła.

Czas osób z zaburzeniami

Był czas gdy wypowiedzi osób z zaburzeniami psychicznymi, były cytowane tylko w specjalistycznej prasie medycznej.

Jest czas gdy wypowiedzi osób z zaburzeniami psychicznymi, są cytowane jako news dnia i podawane na pierwszej stronie poczytnych dzienników i portali.

Mam nadzieję – nadejdzie znowu czas, gdy wypowiedzi osób z zaburzeniami psychicznymi, będą materiałem do analizy dla specjalistów lekarzy, a nie drogowskazem wytyczającym drogi dla zagubionej tłuszczy (o ile dobrze pamiętam takiego słowa użył Henryk Sienkiewicz).

Nasi bracia

Ileż to razy naszym postępowaniem kieruje obawa, ciasnota, brak chęci otwarcia się na nowe i nieznane. Jak łatwo gotowi jesteśmy uznać za wariatów ludzi, którzy nie pasują do naszych wyobrażeń… Jednak klasyfikując innych, zamykamy się na życiodajną łaskę Bożą. Nasze sumienia potrzebują „obmycia z martwych uczynków” krwią Chrystusa, abyśmy byli gotowi podjąć służbę Bogu Żywemu w drugim człowieku. Służbę – a nie ocenę i wyrokowanie. „Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego” – i naszych braci.

(o. Wojciech Jędrzejewski OP, „Oremus” styczeń 2005)

Siała baba MAK…

Nie mam ochoty zagłębiać się w raporty itp. MAK’u i innych organizacji, wystarczy mi zdrowy rozsądek i spostrzeżenia.

Taki sobie piękny mglisty dzień z wtorku na środę, i takie sobie lotnisko… polskie samoloty lądują, bo pilotują je wybitni piloci… a niemiecki samolot po braku dobrej widoczności nad lotniskiem, zawraca na początkowe lotnisko.

W stylistyce “Grunwaldu” usłyszałbym zaraz na ulicy, proste słowo “strchórzyli… a w mojej logice, mieli odwagę postąpić zgodnie z procedurami i woleli nikogo nie narażać na kontakt z ukrytym za mgłą lotniskiem, bez wyposażenia najwyższej klasy.

I tak najpewnie było tam, gdzie “Siała baba MAK…”