Dobra książka

Dobra książka, słowa opisujące książkę. Jaka to książka, dobra ze względu na cenę, dobra ze względu na zawarte w niej treści, czy też dobra ze względu na miejsce na liście bestsellerów?
Można zastanowić się nad kolejnym podziałem. Dobra książka to książka w twardej okładce, na pięknym papierze, z ładną zakładką.
Dobra książka, to książka wytarta duchem czasu, z rogami kartek poczerniałych od dotyku ludzkich rąk – spragnionych wiedzy. Dobra książka to dzieło przekazywane z rąk do rąk, bo dzięki niej ludzie odkrywają zainteresowanie treścią.
Dobra książka pobudza do myślenia, rodzi pytania i napełnia chęcią dalszego czytania i poszukiwania.
Dobra książka to także wspaniałe czytadło, bez głębokiej treści lecz z ożywczym powiewem radości.
Dobra książka czy ja ją mam, choć jedną? Jeśli nie, to na cóż mi wszelkie księgozbiory uniwersyteckie i biblioteczne.
PS
Czy dobra książka musi być z papieru – spyta Chlip? Z pewnością nie musi być z papieru, choć iluzja czerni i bieli pozostanie – jeszcze – na długie lata w wersji elektronicznej 🙂

Czar Mszy św. Roratniej

Wziąłem się w garść, porzuciłem sprawy ulotne i pognałem na Roraty. Rorate caeli de super, et nubes pluant justum! Wspaniałe odczucie modlitwy, wzorca czystości NMP i tego co prowadzi do światłości.
I ta tajemna wiadomość przekazywana w śpiewie z ust do ust Oto Pan Bóg przyjdzie, z rzeszą Świętych k’nam przybędzie, światłość wielka w dzień ów będzie. Alleluja!”
Czar Mszy św. Roratniej, nawet o wieczornej porze porywa mnie ku górze, i dodaje sił, przypominając lata wczesnego wstawania o 5:00, aby móc się modlić i śpiewać (po dwakroć się modlić) Godzinkami i Roratami u poznańskich Ojców Dominikanów.
Tyla nam się wydarzyło, Leszek już w Warszawie…

Kult pieniądza?

Wpadłem w wir pracy, nie śpię po nocach, walczę z klawiaturą, trwam przy komputerze. Tak jakby czas stracił dla mnie znaczenie. Boleję nad opuszczaniem kolejnych popołudniowych Rorat (ach czemu nie ma ich o godzinie świtania). Podążam przed siebie obawiając się o to, czy aby nie zalągł się we mnie kult pieniądza. Na co mi te pieniądze, skoro one szczęścia nie dają.
Choć z drugiej strony, są takie zobowiązania – jak danie słowa będące przyrzeczeniem, i wtedy należy oddać trudem potu i bólu własnego ciała to do czego się zobowiązało…
Z trzeciej strony są takie sprawy, których nie można wyjaśnić przyjaciołom, ponieważ jest to tajemnica, i trzeba z pokorą i bólem w sercu słuchać słów posądzenia “zagubiłeś się w kulcie pieniądza”.
Trwać z pokorą w bolesnych razach życia, tak aby dotrzeć do radości poznania i zrozumienia. Nie poddawać się i nie cofnąć nigdy raz danego słowa!
Chyba, że zdrowia już nie stanie i będzie trzeba przyznać się do porażki. Wtedy z honorem pochylić głowę i powiedzieć Przepraszam, nie dałem rady – jestem człowiekiem… marnością nad marnościami…, ale na ile mogę na tylę dokonam tego do czego się zobowiązałem.

“Rozeznać prawdę do końca”

Mądrzy ludzie Kościoła, mądrze mówią o tym co nas czeka – Nowe możliwości dla Królestwa Bożego.
Czytam dzisiaj mądre słowa ks. Adama Bonieckiego:

Jeszcze w Polsce nikomu się nie śniło, że wejdziemy do Unii, a Papież już organizował w Rzymie sympozjum o chrześcijańskich korzeniach Europy.

(Gazeta Wyborcza).
Wcześniej mądrze mówił Abp Tadeusz Gocłowski – Rozeznać prawdę do końca.
Czytam tam mądre słowa:

Ojciec Święty nie jest przeciwny [wejściu Polski do Unii Europejskiej – przyp. JS]. Nie wolno nadużywać wypowiedzi papieskich. Jeżeli panowie Giertych i Macierewicz tak rozumieją Jana Pawła II – tym gorzej dla nich. Można by im zacytować chociażby wypowiedź Ojca Świętego w parlamencie polskim w 1999 r. To była zupełnie jednoznaczna wypowiedź. Albo gdy w Rzymie 23 lipca 1997 r. Ojciec Święty mówił – bardzo ciekawie – że dla zjednoczonej Europy nie ma alternatywy. Papież jest za zjednoczoną Europą, która by w pełni respektowała tożsamość narodów i zachowała suwerenność polskich podmiotów.

(Gazeta Wyborcza).
PS
Nazwa tego dziennika, w pierwotnym zamyśle, miała się tu nigdy nie pojawić. Jednak słuchając bolesnych ataków na wybór europejskiej drogi przez Polskę, zdecydowałem się sięgnąć do mądrych wypowiedzi, niezależnie od miejsca opublikowania.

Witaj śniegu

Jeszcze przed chwilą było mroźno, szaro i buro. Lecz oto jasność śnieżna spłynęła na ziemię. Patrzę za okno i oczom nie wierzę, bezkresna biel odpoczynku, rozsnuła się hen po widnokręgu niedościgły kres. Ach! śnieżna radość, białego puchu, jazdy na nartach, szusowania na saneczkach do podnóża góry…
Witaj śniegu, rozjaśnij ten Adwent, i prowadź do prawdziwej jasności w Betlejem!
Kiedy rano oczy otworzycie, i wyjrzycie, dostrzeżecie także ten skarb skrzący się niebiańską bielą 🙂