Gubię różańce

Mam taką dziwną przypadłość. Notorycznie gubię różańce. Gdzie nie pojadę, tam gubię kolejny różaniec (dawniej miałem tak ze szkaplerzem i krzyżykiem)… Czasem po kilku dniach korzystania z techniki palcowej odnajduję swój różaniec. Chwilami mnie to już przerasta. Staram się być skrupulatny, pamiętam kiedy miałem go ostatnio w rękach, gdzie włożyłem i pustka…

Tak było w pociągu na trasie z Ostrowa Wlkp., tak było w Szwajcarii i Włoszech, zgroza…

W ostatnich dniach, przyjechałem do Jarosławia chcę zacząć odmawiać różaniec, a tutaj znowu pustka, nigdzie nie ma mojego różańca, a przecież dopiero co go w Gliwicach używałem!!! Dobrze, że mnie poratowano różańcem… Wróciłem do Gliwic wziąłem kolejny i już się boję gdzie ja go znowu zgubię…

Pole namiotowe

W nawiązaniu do dawnej dyskusji Dwójka w namiocie. Jest takie ładne pole namiotowe o prostych zasadach 🙂 w Hermanicach u oo.Dominikanów:

Na hermanickiej łące nie ma wspólnego zamieszkiwania pań i panów w jednym namiocie (wyjątek stanowią małżeństwa).

(Hermanice’03)

Czytam to co dobre w TP

Interlokutor obdarował mnie wczoraj “dobrymi słowami” za czytanie Tygodnika Powszechnego:

Wylazł z Ciebie antysemita, ksenofob i “zwolennik jedynie słusznego zdania”…

.

Po takich bolesnych i zjadliwych słowach płakać się chce… Daj Boże, aby mnie wszyscy tak nie postrzegali ;-(

PS
W Tygodniku Powszechnym nadal będę czytał mądre artykuły, a inne pomijał lub krytykował, tak jak robiłem to dotychczas…