Przestrzeganie prawa

Każdy kto przestrzega prawa w Polsce może być szybko odsądzony od czci i wiary.

Politycy wbrew prawu – pomimo prawomocnego wyroku Sądu (sic!) – zarzucają byłemu Prezydentowi kłamstwo lustracyjne i są społecznie bezkarni w tym łamaniu prawa. Nie słyszę głosu sprzeciwu ludzi miłujących prawdę.
Równocześnie czytam, o nagannym zachowaniu Pani Minister, która wypełniła literę prawa – zgodnie z ustawą uchwaloną przez Sejm (złożony w większości z posłów katolików) – w jakiej została opisana dopuszczalność przerywania ciąży.

Poeta z wiarą w sercu mówił i pisał “niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość sprawiedliwość”, a dzisiaj słychać tylko krzyki ludzi, którzy próbują zagłuszyć krzykiem własne problemy i życiowe błędy. Krzyczy mały brat, krzyczą obrońcy życia, krzyczą inni.

I tak sobie myślę, że w tym krzyku najmniej chodzi o Polskę, o obronę życia i wartości, natomiast najbardziej chodzi o autopromocję.

Najłatwiej jest zakrzyczeć kogoś – anonimowego dla nas – kto popełnił błąd i brnie w nim dalej, najtrudniej jest podejść do kolegi i koleżanki w pracy i z nimi mądrze rozmawiać o ich odejściu od Boga.

Cud patrzenia do przodu

Przydarzył nam się z moją kochaną Kasią wielki Cud, Bóg wskazał nam, że należy patrzeć do przodu, tak aby nie zamienić się w słup soli. I dzięki temu cudowi wsiedliśmy razem na pewnej małej skromnej stacji do pociągu jadącego do Nieba.

Z perspektywy tego pociągu dostrzega się piękno i dobro, które jest tu i teraz, a piękno historii dostrzega się po jej owocach.

Możemy śmiało powiedzieć, że nasza wolność jest darem od Boga, który na ziemi ukazał nam skromny kapłan Jan Paweł II i prosty elektryk Lech Wałęsa.

Historia, obecność i spór!

Na gorąco po meczu dopadło mnie skojarzenie historyczne. Zobaczyłem padające bramki niczym film o historii Polski.

Początek meczu wszędzie czerwoni, przez jakieś 30-ci lat (minut) nieliczni biali walczyli z czerwonymi, jedynie Częstochowa się broniła bramkarzem. W końcu jeden przeskoczył przez płot linii bramkowej wzorem elektryka zasiadającego na widowni wiedeńskiego stadionu. Teraz nastąpiła zmiana wydarzeń, czerwoni zaczęli tracić wpływy, biali po kolejnej historycznej przerwie rozpoczęli budowę futbolowej potęgi. Niestety pojawił się pewien sędzia wzorem prawnika zasiadającego na widowni wiedeńskiego stadionu, który postanowił historię elektryka przemielić no i efekt znamy…

I tak się zastanawiam dwa razy prawnik był na meczu, i dwa razy skończyła się nasza futbolowa przygoda: raz w Niemczech z Niemcami, a raz w Austrii z Austryjakami.

Jeden prezydent przyniósł nam wynik 1:0, drugi dał gola przeciwnikom na 1:1 i pożegnaliśmy się z Wiedniem.

PS
Panowie politycy nie chodźcie na te stadiony, bo więcej z tego kibicowskiego bólu niż korzyści wyborczych!
Napis “Polska” pokazuje się całemu stadionowi, a nie sobie samemu!!!