Najpierw człowiek oddaje cios

[…] Najpierw człowiek oddaje cios, drugim etapem jest to, że zaciska pięść i nie oddaje, ale musi o taką postawę walczyć ze sobą samym. Wtedy reflektuje się i mówi sobie: Nic nie zrobię! Dopiero kolejnym etapem jest to, że pozwala siebie skrzywdzić bo wie, że to go nie zniszczy. Ma dystans, a nawet poczucie humoru i potrafi ten cios, jeśli nie zatrzymać, to wchłonąć go i pokazać, że to nie wywołało zamierzonego skutku. W takich sytuacjach ten, kto cios zadaje, zwykle jest kompletnie rozwalony.

Do takiego zachowania potrzeba jednak dużo siły wewnętrznej. Trzeba być gdzieś dalej w rozwoju.
Tak, ale spotkałem się też z wieloma wypadkami, że ktoś kogoś przekonywał do wiary. Tamta osoba buntowała się przeciw naciskom i rzucała różne inwektywy i wtedy słyszała od takiego “apostoła”: Wybaczam Ci, bo nie wiesz co mówisz!

To manipulacja!
Tak. Dzieje się wtedy coś strasznego. Jest to manipulacja, a przede wszystkim przejaw ogromnej pychy. Taki człowiek uważa, że wie, jak należy wierzyć i że drugi człowiek tego nie rozumie. To jest kompletnie błędne stanowisko.

z Adamem Nowakiem rozmawia Cezary Sękalski –
trudno nie wierzyć w nic [Paganini] s.68-69

Awantura w banku

Pewnego dnia czekałem spokojnie na wpłatę w kasie małego oddziału banku PKO BP, tak jak kilka osób przede mną i za mną. W pewnej chwili wszedł Pan, który od przekroczenia bankowego progu, wygrażał pracownicom banku i ogłaszał wszystkim oczekującym “Co to za bank!!! Sprywatyzowali się i teraz same kolejki!!! etc.”.

Oczekujący odpowiedzieli na jego emocjonalne słowa milczeniem… Cóż, jest dzisiaj tyle różnych banków, jeżeli na kogoś szyld PKO BP działa jak płachta na byka, to może pójść do jakiegokolwiek innego banku, wybrać niższe opłaty za prowadzenie rachunków i miłą obsługę przy kawie. A jak ktoś sam, dla zaspokojenia swoich cierpiętniczych zapędów wchodzi do PKO BP, to nie powinien narzekać.

zakrzykiwanie

Zastanawia mnie dlaczego wolność słowa jest coraz bardziej zakrzykiwana? Dlaczego dyskusję zastępuje narzucanie jedynych słusznych poglądów? Pamiętam jak mi to wyjaśniał Chlip na podstawie zachowań dziadka, ale dalej tego wszystkiego nie rozumiem.

Dlaczego gdy słucham radia i telewizji, coraz łatwiej rozpoznaję po pierwszych słowach opcję polityczną dzwoniącego na antenę. W jego głosie słychać zapalczywość i krzyk do słuchawki – słowa są nieważne decyduje energiczny krzyk – oraz głębokie przekonanie o istnieniu jednej jedynej “prawdy”. Tylko polityka nie jest Ewangelią i z natury rzeczy jest ona sprzeczna z PRAWDĄ, bo dąży do przejęcia władzy za wszelką cenę!

Gdzie się podział szacunek dla adwersarza, unikający wartościowania poziomu jego wypowiedzi i tego co napisał.

Czyżby wysoki poziom wypowiedzi, miał polegać na głoszeniu tez zgodnych z naszymi własnymi? Na tym polega głoszenie Ewangelii i akceptacja ludzi różnych wyznań i poglądów???