Winienem mniej gadać

Winienem mniej gadać. Wybaczcie ostatnie rozwlekłe wpisy. Jak Bóg da zdrowie to rano pojadę poszukać dialogu.
jarosław -> Jarosław -> wyciszenie.

PS
Bardzo ostry atak grypy lub anginy, dreszcze i temperatura 38,6C w ciągu 2 godzin powalił mnie. Pozostaje przyjąć dar cierpienia i ofiarować w pewnej intencji. Człowiek może marzyć, planować, bardzo na coś czekać ale to Bóg jest Panem czasu. Ten wyjazd był takim wielkim marzeniem. Pozostaje pokora. Wracam do łóżka, proszę pomódlcie się o zdrowie dla mnie. Dziękuję 🙂

“Jarek, stałeś się ludzki”

“Jarek, stałeś się ludzki” — chyba tak to można nazwać. Cóż każdy gdzieś tam w podświadomości do Sigmunda Freuda się odwołuje…

Kilka razy w życiu pochylałem się nad tym pytaniem “czy mogę jechać pod namiot z dziewczyną?” Pamiętam grono animatorów oazowych, w którym to pytanie padło i jak za moją odpowiedź dostałem potem po głowie, podobnie było, gdy zadałem je moim znajomym mocno zaangażowanym w życie kościoła.

Z pytaniami dotyczącymi tych spraw jest tak, że z zasady wywołują żywiołową dyskusję. Dlatego zadając je wczoraj w blogu, miałem świadomość, że przynajmniej gromy lecące z nieba jeśli mnie dosięgną, to co najwyżej rozbłyskiem monitora 🙂

Na wszelki wypadek rozbudowałem, więc w moim poprzednim wpisie moje pytanie o pytania pomocnicze, czyli:
1) Czy jechać samotnie we dwoje? (pytanie zasadnicze),
2) Czy jechać we troje?,
3) Czy jechać w dwie pary, czyli w czwórkę?,
4) Czy jechać samotnie i mieć przygodne znajomości?,
5) Czy nie mogliby znieść tych moich granic moralności?.

Jestem Wam moi Drodzy gorąco wdzięczny za podnoszące mnie na duchu porady!!! Choć w zasadzie podjęliście tylko temat pytania zasadniczego, a miałem nadzieję na dyskusję także o tych innych możliwościach. Głęboko zastanowiłem się nad waszymi przemyśleniami, zwłaszcza nad propozycją psa i tej mojej ludzkości. Zabrakło mi może takiego przyjaznego klepnięcia w ramię “ale Ty masz zasady, nie rezygnuj z nich”. 😉

Myślę, że na takie pytania każdy musi odpowiedzieć sobie jednak sam w oparciu o to, co wyniósł z domu i dotychczasowego życia…

PS
Aha, zapomniałem napisać, za co oberwałem przy zadawaniu tego pytania wśród animatorów oazowych i znajomych… Otóż, powiedziałem, że nie pojechałbym samodzielnie z dziewczyną pod namiot. Oczywiście zaraz spytano mnie dlaczego? Czyżbym miał jakieś ukryte skłonności, albo jestem wygłodniałym samcem o niepohamowanej pożądliwości i stąd moje obawy?

Odpowiedziałem wówczas, że moja Mama powiedziała mi, abym za każdego człowieka i za każde Boże stworzenie brał w życiu ODPOWIEDZIALNOŚĆ i nigdy pod żadnym pozorem nie dopuszczał do sytuacji, w których moje zachowanie mogłoby doprowadzić do zgorszenia. Tłumaczyła, że zgorszeniem nie jest fakt dokonania, czegoś zabronionego, przekroczenia jakiejś granicy, ale niekiedy wystarczy zachowanie identyczne z zachowaniami tych, co żyją jakby Boga nie było.

Kiedyś tego nie pojmowałem, wydawało mi się to naiwnym tłumaczeniem starszej kobiety (ciemnogród?). Ale potem zdarzyło mi się, być z przyjacielem na polu namiotowym w Rytrze (pokonując trasę Chabówka-Krynica szlakami). Tam przeżyłem szok, kiedy zobaczyliśmy, co się na tym polu namiotowym wyprawia, oraz kiedy 16-latkowie przed nami kupowali paczkę prezerwatyw w kiosku, by zaraz udać się na to pole namiotowe.

Zdałem sobie wówczas sprawę, że cokolwiek bym robił z dziewczyną w naszym namiocie, zawsze będzie to wyglądało dla nich jednoznacznie, czyli “robią to, co i my, a więc nie przejmujmy się niczym”.

Słowa Matki nabrały wtedy nowego znaczenia. Podobnież zacząłem rozumieć słowa Ewangelii “Wy jesteście solą ziemi, wy jesteście światłem świata” (por. Mt 5, 13-14) jak i słowa św.Pawła z Listu do Rzymian zachęcające ich, aby wyraziście ukazywali swój odmienny – w stosunku do współczesnych – sposób życia i myślenia: “Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe” (Rz 12, 2).

Miałem nadzieję, że podacie jakiś argument, który mnie przekona, ale widzę, że słowa mojej Matki (kobiety) są ŚWIĘTE i nic nie potrafi ich złamać. Może to i dobrze, że są jeszcze w moim sercu takie świętości, taką mam nadzieję i tym się z Wami moi Drodzy po ludzku dzielę 🙂

Pod namiot z dziewczyną?

Nie wiem jak to pytanie publicznie zadać? Długo się nad nim wahałem, czy aby nie będzie ujmą dla mojego wizerunku?

Z taką pewną nieśmiałością pytam więc, czy mogę jechać pod namiot z dziewczyną?

Bo chciałbym z moją doświadczoną koleżanką pod namiot pojechać i nie wiem czy wypada. Różnie to ludzie mówią ano jedni, że przed ślubem to nie wypada, drudzy, że jak nie spróbujesz to nie będziesz wiedział jakie masz granice silnej woli! No i tak, całe to wahanie bardzo mnie boli…

A gdyby tak zaryzykować, może uda się przetrzymać i będą wspaniałe wrażenia, w końcu jeden namiot to niskie koszty wyjazdu…

Mój przyjaciel Bronek mówił, że mógłbym jeszcze jakąś drugą koleżankę zaprosić i potem tej dwójce koleżanek załatwić drugi namiot… Może to i byłoby rozwiązanie, ale koszty większe. Mógłbym jeszcze jakąś parę zabrać i zrobić osobny namiot dla dziewcząt i chłopców, ale może by się z tego na biwaku śmiali?

Małe doświadczenie mam, to się i pytam… mnie tak zawsze samotne wyjazdy wychodziły no i teraz problem na starość… Ech, te hormony…

No jest jeszcze taka myśl, dłuższą wędrówkę zaplanować i na każdej bazie namiotowej z jakąś koleżanką się umówić, wtedy też będzie ciekawie, nieprawdaż?

Ech, ile to trzeba się w życiu namyśleć i nazastanawiać… znieśliby wreszcie te granice moralne… i nie byłoby problemów.