św.Paweł, Erich Fromm i Karol Wojtyła zostali połączeni troską ukazania prawdziwej miłości. Święty Paweł pisze o miłości w Liście do Koryntian (1 Kor 13,4-8), Erich Fromm w studium Sztuka miłości, natomiast Karol Wojtyła w Miłość i odpowiedzialność.
Przeglądając temat Sztuka miłości realizowany w ramach “Wychowania do życia w rodzinie” w LO im.Kazimierza Jagiellończyka w Lidzbarku Warmińskim, chciałbym móc poprzysłuchiwać się żywiołowej dyskusji, jaka musi tam mieć miejsce. Czyż jest bardziej wrażliwe Stworzenie Boże na prawdziwą miłość niż człowiek, zwłaszcza młody człowiek. Jednak jak zauważył Fromm, człowiek współczesny unika studiów “wychowania miłości”, poświęcając całą energię na zdobywanie: pieniędzy, władzy i zaszczytów…
Co to znaczy “wychowanie miłości”? Czy miłość w ogóle można wychowywać? Czy nie jest ona czymś od razu gotowym, czymś danym człowiekowi czy też dwojgu ludziom jako pewnego rodzaju przygoda serca?
Tak mniemają bardzo często zwłaszcza młodzi, a konsekwencją takiego poglądu musi być bodaj częściowe przekreślenie tego, co tutaj nazwaliśmy integracją miłości. Miłość pozostaje wówczas tylko sytuacją psychologiczną, którą (jakby wbrew jej naturze) podporządkowuje się wymogom obiektywnej moralności. Tymczasem — wręcz przeciwnie — miłość kieruje się normą, czyli zasadą, z której należy wysnuć jak najpełniejszą wartość każdej sytuacji psychologicznej; wówczas dopiero sama ta sytuacja osiągnie właściwą pełnię, stanie się wyrazem dojrzałego zaangażowania osoby. Miłość bowiem nigdy nie jest czymś gotowym, czymś tylko “danym” kobiecie i mężczyźnie, ale zawsze jest równocześnie czymś “zadanym“. Tak trzeba na nią patrzeć: miłość poniekąd nigdy nie “jest“, ale tylko wciąż “staje się” w zależności od wkładu każdej osoby, od jej gruntownego zaangażowania. Zaangażowanie to opiera się na tym, co jest “dane“, dlatego te przeżycia, które mają swe oparcie w zmysłowości i naturalnej uczuciowości kobiety czy mężczyzny, stanowią tylko “tworzywo” miłości. Istnieje tendencja, aby uznać je już za gotową jej postać. Jest to tendencja błędna, kryje się w niej nastawienie konsumpcyjne i utylitarne, które — jak wiadomo — jest przeciwne naturze samej miłości.
Człowiek jest istotą niejako skazaną na twórczość. Twórczość ta obowiązuje również w dziedzinie miłości. Jakże często jesteśmy świadkami tego, że z obiecującego “tworzywa” uczuć i pragnień nie kształtuje się prawdziwa miłość, owszem — często coś wręcz przeciwnego, podczas gdy nieraz ze skromnego “tworzywa” kształtuje się naprawdę wielka miłość. Ale taka wielka miłość może być tylko dziełem osób i — dodajmy w tym miejscu dla całości obrazu — dziełem łaski. […] Działanie zaś łaski jest ukryte w tych poczynaniach jako udział niewidzialnego Twórcy, który sam będąc miłością, ma moc kształtowania wszelkiej miłości, również tej, która w naturalnym swym rozwoju opiera się na wartości płci i ciała, byle tylko ludzie chcieli ją świadomie z Nim współ-tworzyć. Nie trzeba się zrażać nawet tym, że dzieje się to nieraz na drogach zawiłych i krętych. Łaska ma moc wyprostowywania dróg ludzkiej miłości. […] na wychowanie miłości składa się wiele poczynań w największej mierze wewnętrznych, choć mających zewnętrzny swój wyraz, w każdym razie głęboko osobowych. […]
Karol Wojtyła – Miłość i odpowiedzialność
s.123-124