W górach gdy mogę coś zrobić (spacer, zakupy), ku zgorszeniu ogółu, wstaję prawie o świcie.
W domu gdy mam pójść do pracy, ku zgorszeniu ogółu, zdarza mi się regularnie zaspać – tak jak dzisiaj.
Czy ja w ogóle czynię coś, co daje radość, a nie gorszy? Ech życie, słabiutki jestem… żaden ze mnie Strong Man. Ale z drugiej strony, przynajmniej codziennie mam się z czego pośmiać, bo moje zachowanie to nieprzerwane pasmo powodów do śmiechu.
Najbardziej bawi mnie, moja wrodzona powaga 😉 Podobno wszyscy już w nią uwierzyli, prawda Maku?
Błogosławieni, którzy się śmieją z samych siebie, albowiem nigdy nie zabraknie im powodu do śmiechu.
(ks.Tadeusz Fedorowicz)