PM 5.2 Czy światło modlitwy może ukazać pełnię obowiązków?

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
5.2

Życie rodzinne zawiera nieraz duże trudności, zarówno w stosunkach dzieci do rodziców, jak i rodziców do dzieci lub rodzeństwa i krewnych między sobą. Aby sprostać tym podstawowym obowiązkom i w duchu chrześcijańskim je spełniać, trzeba na modlitwie je rozważać, trzeba prosić o pomoc Bożą do ich wypełnienia i dla siebie, i dla tych najdroższych istot, którym by się chciało nieba przychylić. Nieraz dopiero w świetle modlitwy te obowiązki wystąpią w całej pełni; zrozumie się wtedy ich doniosłość i dojrzy jednocześnie, jak się je zanieczyszczało miłością własną. […]

Jest jednak jeszcze jedna kategoria osób, co do której mamy szczególne obowiązki modlitwy – są to nasi wrogowie lub – jeśli, dzięki Bogu, wrogów nie mamy – nasi przeciwnicy, ci wszyscy, z którymi nas coś poróżniło, do których jesteśmy skłonni mieć pewną niechęć. […] Chrystus żąda od nas względem nich pozytywnych czynów miłości i w tej czynnej miłości nieprzyjaciół widzi charakterystyczną cechę swej nauki w porównaniu z niezdolną jeszcze do tego etyką Starego Testamentu. […]

Nie tylko jednak bliźni pojedynczo wzięty ma być przedmiotem naszych modlitw. Zrzeszenia ludzkie, do których należymy, nie mniej potrzebują łaski i świateł Bożych, i im też muszą one być zdobyte błagalną modlitwą wiernych.

Rodzina i bliscy, wrogowie i przeciwnicy, wspólnota parafialna, Ojczyzna i Świat cały, to nasze ziemskie otoczenie. Codziennie uczymy się czegoś nowego, poprzez bolesne i radosne doświadczenia. Jednak gdybyśmy żyli tylko podłóg ciała, bez wzmacniania słabości ciała ochoczym duchem modlitwy, to nasze poznanie życia i obowiązków tutaj na ziemi, pozostanie pobieżne. Tak samo gdybyśmy żyli tylko podłóg ducha, bez dbałości o ciało i dzielenia się dotykiem, uśmiechem, błyskiem w oku i tymi wszystkimi darami, jakimi nasze ciało zostało obdarowane przez Boga, to nasze przeżycie życia i obowiązków tutaj na ziemi, także pozostanie pobieżne.

Przykazanie miłości Boga i bliźniego, jest trudne do ogarnięcia… jakże to mam miłować tego, który mi zło uczynił, pobił, ukradł, złym słowem zaszkodził w pracy… A jednak za wrogów i przeciwników winniśmy się modlić. Przede wszystkim na to, abyśmy sami nie ulegli pokusie nienawiści. Ból ciała po jakimś czasie przechodzi, znikają siniaki, zadrapania, ale bolesne wspomnienia trwają, i bez modlitwy nie sposób przebaczyć.

Wspólnota Parafialna, Naród, Ojczyzna, także potrzebują naszej modlitwy, zwłaszcza w tym pięknym czasie Bożego Narodzenia, gdy Bóg rodzi się w ubóstwie (tak dobrze znanym dzisiaj wielu Polakom) i napełnia ziemię Nadzieją Nowego Życia. Prośmy w modlitwie o błogosławieństwo dla naszych czasów, tak jak to dawniej czyniono w polskiej tradycji kolędowania, wypełniając świat pięknym śpiewem radości od serca:

Podnieś rękę, Boże Dziecię, Błogosław Ojczyznę miłą! W dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą. Dom nasz i majętność całą, i wszystkie wioski z miastami! A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.

Wszystkim życzę błogosławionych, zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku Pańskiego 2004.