PM 4.3 O to co ziemskie, także trzeba się modlić!

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
4.3 O co winniśmy się modlić
Każda przeto rzecz przyrodzona godziwa może stać się przedmiotem modlitwy, byleby została podporządkowana nadprzyrodzonym celom człowieka. W świetle i ogniu modlitwy oczyści się ona ze wszystkiego, co ją zanieczyszcza, i stanie się środkiem do uzyskania wyższych celów. Wolno więc człowiekowi starać się zwiększyć swój majątek i modlić się o to, o ile pragnie tą drogą zdobyć dla siebie i rodziny silniejsze podstawy życia moralnego. Wolno kobiecie chcieć się podobać i modlić się o to, jeśli tą drogą pragnie zdobyć towarzysza życia, stworzyć rodzinę i spełnić te obowiązki, które Bóg włożył na ród ludzki. Modlitwa o te rzeczy doczesne utrzyma ich zabiegi w granicach dozwolonych przez prawo Boże i wciąż im będzie przypominać, że to, o co proszą, ma im służyć jako środek do zbawienia duszy i do szerzenia chwały Bożej.

Bez tego podporządkowania rzeczom wiecznym – modlić się o rzeczy doczesne nie wolno.”

Wydawać by się mogło, że człowiek ma prawo i obowiązek modlić się tylko o rzeczy wielkie. Tak jakby o rzeczy dotyczące prostego ziemskiego życia nie wypadało się modlić – zawracanie głowy Panu Bogu…

Myślę, że warto się modlić, o to wszystko co mi tutaj na ziemi jest potrzebne. O to czego poszukuję i czego się lękam. Dlaczego? Kiedy się modlę, ufam Bogu, że On “wysłucha próśb moich, a wołanie moje do niego przyjdzie”. Co więcej, ufam Bogu, że On przepali moje prośby i obdaruje mnie tym, co było dobre w moich prośbach, i ustrzeże od tego co w nich było złe i nieroztropne.

Fiat! – Ufam słowom Modlitwy Pańskiej “Bądź wola Twoja” (Fiat voluntas tua), które w antycypujący sposób wypowiedziała Maryja w dniu Zwiastowania “Niech mi się stanie według słowa twego” (Fiat mihi secundum verbum tuum).

Zaufanie i odwaga proszenia o godne życie na ziemi, to najpewniejsza droga do Nieba, acz trudna! Bo wymagająca przyjęcia Tego, co jest dobre dla nas, i odrzucenia tego, co było tylko naszym wyobrażeniem o dobru.

Trzeba być walecznym i nie ustawać w walce duchowej o Dobro na ziemi. Tak, aby słowa z Ewangelii św.Łukasza mogły w Wigilię zabłysnąć pełnym blaskiem “a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał” (Łk 2,14).

Dwa rodzaje wspólnot

Ludzie potrafią stworzyć dwa rodzaje wspólnot, grup, zespołów, stowarzyszeń:

1) takie co rozwijają
i
2) takie co zwijają

Te pierwsze uczą – z MIŁOŚCI do człowieka – wymagania od siebie nawzajem (jeden od drugiego) i odpowiedzialności za drugiego kimkolwiek by był w tej wspólnocie, przez co prowadzą do wzrostu (dorastanie i doroślenie) i rozwijają: towarzysko, etycznie, moralnie i religijnie.

Te drugie uczą poklepywania po ramieniu i olewania spraw wszelkich, wszyscy są cool i super, nikt nie ma problemów, ludzie grają przed innymi szczęśliwych – przez co cofają się w rozwoju (dziecinnienie) i zwijają: towarzysko, etycznie, moralnie i religijnie.

Przyjaźnie i koleżeństwo z tych pierwszych trwają po rozstaniu, przez długie lata, aż do śmierci… pomimo odległości, różnych przelotnych ochłodzeń i niedomówień. Ponieważ te wspólnoty nauczyły dostrzegania wartości i głębi, w każdym człowieku (Podmiot) niezależnie od płci, wyznania, sposobu bycia i choroby, nawet w tym z porażeniem mózgowym.

Przyjaźnie i koleżeństwo w tych drugich umierają już w trwaniu (nie ma więc czasu po), bo drugi człowiek jawi się w nich jako przedmiot, a nie PODMIOT. Można w nich o każdym członku wspólnoty powiedzieć, wszystko i wszędzie bo jakoś to potem będzie… Nie ma znaczenia czy kogoś to zrani… bo zwijanie “rozwija” (sic!) umiejętność grania przed innymi kogoś innego, i trzy cechy: egoizm, pychę i źle pojętą pewność siebie.