Sól, ziemia i światło świata

Czystość serc ludzkich polega na wolności od grzechu w ogóle, a nie tylko na czystości seksualnej. Ta ostatnia jest bolesnym i napiętym problemem życia ludzkiego, dotyczy dziedziny ogromnie dynamicznej, burzliwej, przemawiającej do wyobraźni i uczuć, zajmuje wiele miejsca w pracy nad sobą, stwarza wrażenie jedynego, najważniejszego problemu. Pan Jezus powiedział jednak, że najważniejsze przykazanie i pierwsze, na którym wszystko spoczywa, jest przykazanie miłości. A więc uchybienia i winy przeciwko miłości będą przede wszystkim padać jako nieczystość na ludzkie serca.

Czystość ludzkich serc polega na wo1ności od każdego grzechu, i to wolności szczególnego rodzaju: nie na zadowolonej, posiadającej, przekonanej o własnej niewinności, wolności, która zawsze skłonna jest patrzeć nieco z góry na drugiego człowieka. Nie tej, którą reprezentował faryzeusz stojący w środku świątyni, kiedy mówił, że zachowuje wszystkie przykazania. Tam w świątyni był jeszcze drugi człowiek u drzwi klęczący, skruszony i z pokorą wyznający swoją winę. O nim Chrystus powiedział, że odszedł usprawiedliwiony, wolny od winy. Jego wolność od winy jest pokorna i przeświadczona, że wszystko jest darem, wszystko jest darem Boga, że to Bóg dotknął grzesznego serca i zdjął z niego winę przez miłosierdzie swoje. Ta wolność jest wdzięczna, a zarazem przesycona tęsknotą i pragnieniem, żeby wytrwać. Dobra wola i tęsknota za wytrwaniem jest jak sprężyna napięta. Ilekroć człowiekowi nie powiedzie się i upada, ona nie pozwala mu trwać w upadku, ale zmusza do powrotu i powstania. (ks.bp Jan Pietraszko – Rozważania)

cyt.za Kazimierz Bukowski –
Katechezy: Czy warto być Chrześcijaninem?
Sól, ziemia i światło świata

6. Jan Paweł II do Polaków w Polsce

Homilia w czasie Mszy św. odprawionej pod Szczytem Jasnej Gory
Częstochowa 4 czerwca 1979r.

Jasna Góra jest sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu Matki. Bije zaś ono, jak wiemy, wszystkimi tonami dziejów, wszystkimi odgłosami życia. Ileż razy biło jękiem polskich cierpień dziejowych! Ale również okrzykami radości i zwycięstwa!

Można na różne sposoby pisać dzieje Polski, zwłaszcza ostatnich stuleci, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jeśli jednakże chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach Polaków, trzeba przyjść tutaj. Trzeba przyłożyć ucho do tego miejsca. Trzeba usłyszeć echo życia całego narodu w Sercu jego Matki i Królowej! A jeśli bije ono tonem niepokoju, jeśli odzywa się w nim troska i wołanie o nawrócenie, o umocnienie sumień, o uporządkowanie życia rodzin, jednostek, środowisk, trzeba przyjąć to wołanie. Rodzi się ono z miłości matczynej, która po swojemu kształtuje dziejowe procesy na polskiej ziemi.

Gdy dzisiaj jest już coraz trudniej odnaleźć, w natłoku informacji medialnych, prawdziwą Polskę i jej Tradycję. Oto słowa JPII sprzed lat przypominają nam o tym cudownym miejscu trwania, jawiącym się niczym latarnia morska – Jasna Góra.

To jedyne miejsce gdzie niezależnie od przynależności partyjnej, poglądów politycznych, wszyscy wchodząc do kaplicy Obrazu Królowej Polski stają się jednakowo mali…

Dzisiaj myslę o modlitwie za premiera Ojczyzny, który wg Gazety Wyborczej i słów rzecznika rządu Marcina Kaszuby został cudem ocalony przez św.Barbarę, której figurkę premier otrzymał od górników z dedykacją dla wnuczki “Monice górnicy” i zabrał do helikoptera.

Doprawdy dziwna jest ta Polska… cuda się dzieją, a my przechodzimy obok nich… jakby ich nie widząc… Czyżby polityka w naszych sercach, i sprzeciw wobec innych opcji politycznych, był ważniejszy od poczucia jedności życia Narodu?

Mówić w C-dur

W czasie studiów w Ak.Muz. wydawana była gazetka studencka “Sotto voce” czyli szeptem, półgłosem z anonimowymi tekstami… Gdy z przyjaciółmi zaczęliśmy redagować nową gazetkę, pierwszą decyzją była zmiana nazwy na “Mówmy w C-dur” i podpisywanie tekstów imieniem i nazwiskiem.

I tak sobie teraz wieczorem myślę, że człowiek powinien żyć godnie, tak aby zawsze mógł “Mówić w C-dur” i bez ogródek. Bo w końcu każdego dnia można odejść do wieczności i tam będzie trzeba “Mówić w C-dur” o własnym życiu. Ja bynajmniej inaczej nie potrafię i nie mam zamiaru się zmieniać. O czym czytających zapewniam 🙂

HOWGH!!!

PM 4.3 O to co ziemskie, także trzeba się modlić!

Pełnia Modlitwy – Nauka o Modlitwie
4.3 O co winniśmy się modlić
Każda przeto rzecz przyrodzona godziwa może stać się przedmiotem modlitwy, byleby została podporządkowana nadprzyrodzonym celom człowieka. W świetle i ogniu modlitwy oczyści się ona ze wszystkiego, co ją zanieczyszcza, i stanie się środkiem do uzyskania wyższych celów. Wolno więc człowiekowi starać się zwiększyć swój majątek i modlić się o to, o ile pragnie tą drogą zdobyć dla siebie i rodziny silniejsze podstawy życia moralnego. Wolno kobiecie chcieć się podobać i modlić się o to, jeśli tą drogą pragnie zdobyć towarzysza życia, stworzyć rodzinę i spełnić te obowiązki, które Bóg włożył na ród ludzki. Modlitwa o te rzeczy doczesne utrzyma ich zabiegi w granicach dozwolonych przez prawo Boże i wciąż im będzie przypominać, że to, o co proszą, ma im służyć jako środek do zbawienia duszy i do szerzenia chwały Bożej.

Bez tego podporządkowania rzeczom wiecznym – modlić się o rzeczy doczesne nie wolno.”

Wydawać by się mogło, że człowiek ma prawo i obowiązek modlić się tylko o rzeczy wielkie. Tak jakby o rzeczy dotyczące prostego ziemskiego życia nie wypadało się modlić – zawracanie głowy Panu Bogu…

Myślę, że warto się modlić, o to wszystko co mi tutaj na ziemi jest potrzebne. O to czego poszukuję i czego się lękam. Dlaczego? Kiedy się modlę, ufam Bogu, że On “wysłucha próśb moich, a wołanie moje do niego przyjdzie”. Co więcej, ufam Bogu, że On przepali moje prośby i obdaruje mnie tym, co było dobre w moich prośbach, i ustrzeże od tego co w nich było złe i nieroztropne.

Fiat! – Ufam słowom Modlitwy Pańskiej “Bądź wola Twoja” (Fiat voluntas tua), które w antycypujący sposób wypowiedziała Maryja w dniu Zwiastowania “Niech mi się stanie według słowa twego” (Fiat mihi secundum verbum tuum).

Zaufanie i odwaga proszenia o godne życie na ziemi, to najpewniejsza droga do Nieba, acz trudna! Bo wymagająca przyjęcia Tego, co jest dobre dla nas, i odrzucenia tego, co było tylko naszym wyobrażeniem o dobru.

Trzeba być walecznym i nie ustawać w walce duchowej o Dobro na ziemi. Tak, aby słowa z Ewangelii św.Łukasza mogły w Wigilię zabłysnąć pełnym blaskiem “a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał” (Łk 2,14).

Dwa rodzaje wspólnot

Ludzie potrafią stworzyć dwa rodzaje wspólnot, grup, zespołów, stowarzyszeń:

1) takie co rozwijają
i
2) takie co zwijają

Te pierwsze uczą – z MIŁOŚCI do człowieka – wymagania od siebie nawzajem (jeden od drugiego) i odpowiedzialności za drugiego kimkolwiek by był w tej wspólnocie, przez co prowadzą do wzrostu (dorastanie i doroślenie) i rozwijają: towarzysko, etycznie, moralnie i religijnie.

Te drugie uczą poklepywania po ramieniu i olewania spraw wszelkich, wszyscy są cool i super, nikt nie ma problemów, ludzie grają przed innymi szczęśliwych – przez co cofają się w rozwoju (dziecinnienie) i zwijają: towarzysko, etycznie, moralnie i religijnie.

Przyjaźnie i koleżeństwo z tych pierwszych trwają po rozstaniu, przez długie lata, aż do śmierci… pomimo odległości, różnych przelotnych ochłodzeń i niedomówień. Ponieważ te wspólnoty nauczyły dostrzegania wartości i głębi, w każdym człowieku (Podmiot) niezależnie od płci, wyznania, sposobu bycia i choroby, nawet w tym z porażeniem mózgowym.

Przyjaźnie i koleżeństwo w tych drugich umierają już w trwaniu (nie ma więc czasu po), bo drugi człowiek jawi się w nich jako przedmiot, a nie PODMIOT. Można w nich o każdym członku wspólnoty powiedzieć, wszystko i wszędzie bo jakoś to potem będzie… Nie ma znaczenia czy kogoś to zrani… bo zwijanie “rozwija” (sic!) umiejętność grania przed innymi kogoś innego, i trzy cechy: egoizm, pychę i źle pojętą pewność siebie.